Dzieci pani Anny i ona sama są w Polsce ofiarami otwartej korupcji ze strony brukselskich urzędników. Postępowanie w Poznaniu ma charakter precedensowy. Prowadzi do ustalenia, czy za zgodny z prawem wyjazd z dziećmi do rodziny w Polsce polskiej matce można w Polsce zabrać dzieci, a także czy urzędnikom Ministra Sprawiedliwości wolno wpływać na postępowanie sądowe w Polsce poprzez wysyłanie do sądu rodzinnego propozycji, by sąd ten w zamian za "wdzięczność" urzędnika z Brukseli powstrzymał zarzuty karne przeciwko zagranicznym porywaczom dzieci. Wobec zarzutów korupcji rządowej istotną w postępowaniu jest potrzeba udziału organizacji pozarządowej.

Rozprawa apelacyjna w sprawie dzieci pani Anny (sygn. akt: II Ca 24/17) zakończyła się dnia 21 marca 2017 r. stwierdzeniem przez sąd potrzeby dalszych badań psychologicznych dzieci. Mimo wniosku adwokata Sąd Okręgowy w Poznaniu nie zawiesił wykonalności nieprawomocnego postanowienia o zabraniu matce dzieci. Oczekuje być może, że z okazji badania matka przywiezie dzieci, by można było je zabrać spod jej opieki, albo że matka chwilowo uspokojona porzuci teraz środki ostrożności. Sąd nie dopuścił do postępowania ani dziadków dzieci ani organizacji pozarządowej. Usunął bez powodu publiczność. Podczas rozprawy ujawniono, że ojciec dzieci wnosi o umieszczenie ich w pogotowiu opiekuńczym, choć ani on ani sąd nie stwierdzili niewłaściwej opieki ze strony matki. Rzecznik Praw Dziecka i prokurator popierają matkę.

Czynności stanowiące podstawy postępowania poznańskiego sądu rodzinnego, który orzekł w ubiegłym roku o zabraniu dzieci pani Annie, zostały zdaniem Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo sfingowane przez urzędników i sędziów. Urzędnicy i sędziowie poświadczali nieprawdę w zamian za pisemną obietnicę "wdzięczności" ze strony rządu Belgii.

Zabranie dzieci polskiej matce i ich wydanie ojcu do Belgii oznacza dla matki całkowitą utratę kontaktu z nimi. Belgijski sąd pod nieobecność matki pozbawił ją bezprawnie władzy rodzicielskiej, obciążył ją grzywną 1000 (tysiąca) euro za każdy dzień pobytu dzieci w Polsce w czasie postępowania sądowego, gdy obejmował je zakaz opuszczania Polski, zabrał mieszkanie i majątek. Polscy babcia i dziadek dzieci po wydaniu dzieci do Belgii zapewne już nigdy ich nie zobaczą.

Ojciec usiłował przemocą porwać dzieci z Polski zanim sąd orzekł o ich wydaniu. Pozostaje bezkarny, choć Polaków za takie działania Belgowie u siebie wtrącają do więzień. Belg jest bezkarny, bo urzędnicy ministerstw sprawiedliwości, polskiego i belgijskiego, obiecali na piśmie poznańskiemu sądowi "wdzięczność" za pomoc w ochronie ojca i innych Belgów przed oskarżeniem o porwanie i pobicie. Polska rodzina ma przeciwko sobie koalicję urzędników z Warszawy i Brukseli, którzy korumpują sędziów w Polsce. Polscy sędziowie rodzinni ochoczo wypełniają oczekiwania urzędników.

Urzędnicy wraz z sędziami sfingowali czynność złożenia przez belgijskiego obywatela w polskim ministerstwie sprawiedliwości wniosku w procedurze tak zwanej konwencji haskiej dotyczącej uprowadzeń dzieci. Ojciec złożył formularz wniosku o wydanie mu dzieci z Polski do Belgii z niewypełnionymi polami, których wypełnienie jest obowiązkowe w procedurze konwencji haskiej, a urzędnicy belgijskiego rządu przysłali wraz z tym formularzem do polskiego ministerstwa sprawiedliwości jako pismo przewodnie prośbę o ustalenie możliwości wydania dzieci albo ewentualne wszczęcie postępowania sądowego przeciw matce, jeśli dzieci nie wyda. Ministerstwo sprawiedliwości samowolnie podjęło decyzję o złożeniu niewypełnionego wniosku o wydanie dzieci w Sądzie Rejonowym w Poznaniu. Wniosek w procedurze konwencji haskiej nie może być przez wnioskodawcę opatrzony zastrzeżeniem warunkowości jego rozpatrzenia ani rozwijany w toku postępowania.

Urzędnicy ministerstwa sprawiedliwości skłonili poznański sąd do przyjęcia belgijskiego wniosku wbrew prawu nakazującemu im oraz sądowi zwrot niewypełnionego formularza wniosku.

Następnie w poznańskim sądzie wielokrotnie zmieniano sędziów, w poszukiwaniu osoby, która jako sędzia pominie sprawdzanie wymogów formalnych wniosku i będzie poświadczała nieprawdę przeciwko matce. Z Leszna sprowadzono sędzię Darię Sprawkę, jednak ta, uzyskawszy zatrudnienie w Poznaniu, wycofała się ze sprawy, wykorzystując prawo do urlopu, i stwierdzając podczas rozprawy, że postępowania przeciwko polskiej matce w Polsce i w Belgii nie powinny się toczyć. W braku sędziego gotowego poświadczyć nieprawdę na belgijskie zlecenie, na urząd sędziego powołano w czasie postępowania nową osobę, byłą pomocnicę komornika, panią Annę Lewandowską, i jej powierzono sprawę belgijskiego wniosku.

Sędzia Anna Lewandowska poświadczyła wielokrotnie nieprawdę o faktach i prawie w orzeczeniu przeciwko dzieciom i matce.

Postanowieniem z dnia 18 października 2016 r. sędzia Anna Lewandowska z rażącym pogwałceniem prawa odmówiła zbadania formalnej poprawności belgijskiego wniosku o wydanie dzieci z Polski do Belgii. Wbrew prawu polskiemu i międzynarodowemu uznała, że z obowiązku sądu przyjęcia takiego wniosku do rozpatrzenia oraz z uprawnienia Ministerstwa Sprawiedliwości do odmowy przyjęcia go wynika zakaz odrzucenia wniosku przez sąd. Takiego zakazu oczywiście nie ma. Byłby on sprzeczny zarówno z prawem międzynarodowym, jak i z prawem polskim. Zagraniczne sądy i organy oczywiście odrzucają wszystkie wadliwe formalnie wnioski polskich obywateli o wydanie im dzieci z zagranicy.

Sędzia Anna Lewandowska za przesłankę zabrania dzieci matce uznała działania matki stanowiące wykonanie zaleceń lekarzy i postanowienia sądu. Sędzia bez zbadania zasadności postępowania medycznego w sierpniu 2015 r., po wykluczeniu dowodu z opinii biegłego w przedmiocie tej zasadności, stwierdziła, że "Pozostanie na terenie Polski pod opieką matki po dniu 4 sierpnia 2015 r. stanowi o bezprawnym działaniu matki". Sędzia Anna Lewandowska zarazem przyznała, że: "W stanie ogólnym dobrym, w dniu 5 sierpnia 2015r. zwolniono chłopca do domu z zaleceniami dalszej opieki w poradni lekarza rodzinnego, poradni kardiologicznej i kardiochirurgicznej. Nadto zalecono kontakt telefoniczny z Oddziałem Szpitala za tydzień w celu uzyskania wyniku konsultacji z Kliniką Kardiologii ICZMP z Łodzi oraz dalszych zaleceń. Pani profesor Moll z Kliniki ICZMP w Łodzi uznała, że (...) powinien być pod opieką torakochirurga a nie kardiologa i skierowała go na dalsze konsultacje do Kliniki Torakochirurgii w Rabce. (...) był w Klinice w Rabce w sierpniu 2016 r., gdzie torakochirurg stwierdził zwężenie tchawicy i zalecił rehabilitację oddechową, fizykoterapię.", i że: "Postanowieniem z dnia 27 sierpnia 2015r. tut. Sąd w sprawie IV Nsm 621/15 udzielił zabezpieczenia przez ustalenie, na czas trwania postępowania, miejsca pobytu małoletnich (...) przy matce, a nadto ustanowił zakaz ich wyjazdu poza granice Rzeczypospolitej Polskiej". Sędzia nie wskazała powodu, dla którego matka miałaby odstąpić od troski o zdrowie dziecka, by uniknąć pozbawionego znaczenia dla dzieci i ojca opóźnienia w swym wykonywaniu opieki naprzemiennej z ojcem.

Sędzia Anna Lewandowska rażąco nieprawdziwie stwierdziła, że matka w 2015 r. nie miała: "prawa opuszczenia stałego miejsca pobytu dziecka bez zgody wnioskodawcy", chociaż matce nigdy tego prawa nie zabrano ani nie ograniczono, a belgijski sąd ustalił, że dzieci mają mieć zwykłe miejsce pobytu wyłącznie przy matce. Następnie sędzia tak samo nieprawdziwie stwierdziła, że ojciec nie wyrażał zgody na opuszczanie Belgii przez dzieci i matkę, choć sama przyznała, że: "Od 2013 r. uczestniczka wraz z dziećmi raz w miesiącu oraz na wakacje letnie, zimowe, święta przyjeżdżała do Polski". Sędzia nie wykazała, by w okresie od 2013 do 2014 r. ojciec wyrażał zgodę na wyjazdy do Polski, a w 2015 r. takiej zgody odmówił. Ustalenia dowodowe wskazują, że ojciec zgodził się na wszystkie wyjazdy dzieci i matki do Polski. Są dowody jego wiedzy o wyjazdach. Nie ma dowodu jakiegokolwiek jego sprzeciwu wobec wyjazdu.

Sędzia Anna Lewandowska odmówiła wysłuchania dzieci, naruszając ich prawo do bycia wysłuchanym.

W Belgii doszło do sfingowania postępowania w sprawie uprowadzenia dziecka. Ojciec wystąpił do policji belgijskiej o poszukiwanie dziecka po otrzymaniu powiadomienia o kontroli zdrowia dziecka w polskim szpitalu, dokonywanej po ponadrocznej przerwie zgodnie z zaleceniami lekarzy. Zgłoszenie przez belgijską policję dziecka, wskazanego stronie belgijskiej jako przebywające w Polsce w szpitalu, do międzynarodowego poszukiwania w Belgii i poza granicami Belgii, było rażącym nadużyciem prawa międzynarodowego. Brak w tym czasie ze strony belgijskiej kontaktu z polskim szpitalem, gdy matce ewentualnie nie wierzono, świadczy o umyślnym fabrykowaniu pozorów uprowadzenia. Starano się pozorowaniem okoliczności uprowadzenia spowodować aresztowanie matki, aby zabrać jej dzieci, a zarazem uniemożliwić jej przyjazd do Belgii w obronie praw dzieci. Uruchomienie przez belgijską policję lub prokuraturę międzynarodowego poszukiwania dzieci, których miejsce pobytu było doskonale znane ich rodzicom i belgijskiej policji, oraz oskarżanie matki o uprowadzenie, powinny skutkować odpowiedzialnością karną sprawców tych czynów za poświadczanie nieprawdy i fałszywe oskarżanie celem obciążenia nieprawdziwymi zarzutami i celem nadużycia władzy.

Korupcyjna współpraca urzędników i sędziów belgijskich i polskich, między Brukselą a Warszawą, została ujawniona, gdy konieczne okazało się pośpiesznego ratowania Belgów popełniających przestępstwa. Dnia 22 kwietnia 2016 r. pocztą elektroniczną (e-mail) pilnie poproszono warszawskich urzędników i poznańskich sędziów o pomoc w powstrzymaniu postępowania karnego przeciwko Belgom. Po wszczęciu postępowania przed poznańskim sądem belgijski ojciec i dziadek dzieci wraz z wynajętymi osiłkami napadli w Poznaniu na polską matkę i dziadków dzieci, przemocą je wyrywając matce, i w ostatniej chwili zostali zatrzymani, a następnie aresztowani. Belgijski rząd z Brukseli wezwał jawnie polski rząd do wywarcia nacisku na polski sąd celem zwolnienia Belgów z aresztu i zapobieżenia oskarżeniu ich o przestępstwa. Przedstawicielka belgijskiego rządu napisała: "Będę bardzo zobowiązana, jeśli skontaktujecie się z organami sądowymi w Poznaniu (...) i ustalicie, co można zrobić, by zwolnić tych dwóch mężczyzn z aresztu i powstrzymać wnoszone przeciwko nim zarzuty karne" (I would be much obliged if you contact the judicial authorities of Poznan (...) and see what can be done to release the two men in custody and to prevent criminal charges being brought against them"). Po przekazaniu poznańskiemu sądowi tego pisma podczas rozprawy sąd ten dopuścił wystąpienie biegłych, w którym zawarto oświadczenie o rzekomej woli dziecka udania się wraz z ojcem i belgijskimi porywaczami w czasie nieudanej próby porwania. W ten sposób otwarto drogę dla oczekiwanego przez urzędników z ministerstwa sprawiedliwości, chroniących belgijskich przestępców, zapobieżenia oskarżeniu ich o przestępstwa.

Mimo publicznego postawienia przez Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo zarzutu korupcji i zarzutu dobierania dyspozycyjnych sędziów, oraz mimo przekazania tych zarzutów prokuraturze wraz z ich dowodami, prokuratura (nieprawomocnie) odmawia postępowania, twierdząc, że: "nie można utożsamiać treści pisma przewodniego z dnia 22 kwietnia 2016 r. Ministerstwa Sprawiedliwości skierowanego do Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto w Poznaniu, w załączeniu którego przesłano kopię pisma belgijskiego organu centralnego (przekazanego pocztą elektroniczną w dniu 6.04.2016r.), w którym w/wym organ m.in. >>(...) zwraca się z zapytaniem jaka jest sytuacja ojca oraz dziadka małoletnich, którzy przebywają obecnie w areszcie i jak można ich uwolnić od zarzutów<<, z propozycją udzielenia korzyści osobistej i z realizacją znamion przestępstwa" (Prokuratura Okręgowa w Warszawie, sygn.  akt: PO I Ds. 137.2016).

Korupcyjna propozycja z Ministerstwa Sprawiedliwości

Obecnie dzieci i matka, ofiary zorganizowanej belgijsko-polskiej przestępczości państwowej, pozbawione są prawa do odwołania. Matka nie może przybyć do sądu i nie może bronić swych dzieci przed sądem odwoławczym, nie tracąc uprzednio dzieci i szansy na ich odzyskanie.

Poznańskie sądy, rejonowy i okręgowy, żądają wykonania orzeczenia o wydaniu dzieci, mimo że zostało ono zaskarżone. Czynią to, chociaż wykonywania zaskarżonych orzeczeń zabrania art. 78 Konstytucji, która gwarantuje prawo do odwołania. Matka dowiedziała się, że gdy polski sąd karny nakazał prokuratorowi prowadzenie postępowania obejmującego badanie jej dzieci przez biegłych w sprawie znęcania się ojca nad nimi, przewodniczący II Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Poznaniu Ryszard Marchwicki, w ramach postępowania odwoławczego przed Sądem Okręgowym wystąpił do Policji z naleganiem na zabranie dzieci matce. Sędzia Ryszard Marchwicki donosił Policji, że: "nie zostało wydane żadne postanowienie, które niweczyłoby skutki natychmiastowej wykonalności postanowienia Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto w Poznaniu z 2.11.2016 r.", dążąc do uniemożliwienia biegłym kontaktu z dziećmi. To drugi znany Stowarzyszeniu Wolne Społeczeństwo przypadek obrony obcokrajowca przed zarzutem znęcania się nad dzieckiem poprzez uniemożliwianie kontaktu polskiego biegłego z tym dzieckiem po stwierdzeniu przez sąd lub prokuratora potrzeby badania dziecka przez biegłego.

Wniosek o dopuszczenie do postępowania w sprawie niewypełnionego belgijskiego wniosku złożyło Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo, którego członkowie zostali wskazani przez rodzinę jako jej osoby zaufania. Matka, której uniemożliwiono udział w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, a także babcia i dziadek, domagający się dopuszczenia do postępowania przed Sądem Okręgowym w Poznaniu celem ochronę prawa swych wnuków i swego prawa do wzajemnych spotkań i do życia rodzinnego chronionego art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, potrzebują wsparcia społecznego i medialnego w rażąco nierównej obronie dzieci przed urzędnikami i sędziami łamiącymi prawo, prawa dziecka i prawa człowieka.

Sędzia Anna Lewandowska