Rząd i prezydent w Polsce, którzy 2016 r. ujawnili, że Polska jest rajem dla pedofilów i obiecali zlikwidować ten raj, usiłują w 2020 r. po niewywiązaniu się z obietnicy wykorzystać za wszelką cenę ogłoszenie epidemii do ucieczki przed odpowiedzialnością poprzez fałszowanie wyborów prezydenckich. Wyuczona latami komunizmu bierność i brak kultury społecznej oraz wiedzy ogólnej i wiedzy o życiu społecznym u obywateli w Polsce daje politykom i służącym im sędziom oraz urzędnikom ogromne możliwości unikania odpowiedzialności.

Gdy 31 marca 2016 r. młody polityk nowej partyjnej koalicji rządzącej w Polsce ogłaszał:

Przywracamy, stawiamy państwo, zamiast na głowie, na nogach. Kończy się raj dla pedofilów, czy wam się to podoba czy nie.

Nie kończy się raj dla pedofilów.

można było jeszcze łudzić się, że państwowa przestępczość przeciwko dziecku i rodzinie zostanie w Polsce chociaż zmniejszona.

Po czterech latach nie można wątpić, że partie polityczne przypominające gangi i stojący za nimi prawdziwi gangsterzy, pedofile i sutenerzy nie mieli nigdy zamiaru likwidowania "raju dla pedofilów", który politycy stworzyli w Polsce.

Przez kolejne cztery lata ujawniano kolejne dowody przestępstw i wykorzystywania dzieci, wskazywano porwania dzieci z Polski ukrywane pod pozorem "adopcji zagranicznej" i handel noworodkami podobny do zjawisk występujących w dzikich kraja, pokazywano kolejne filmy o bestialstwie polityków i księży katolickich. W ciągu czterech lat nic nie zostało zmienione w "raju dla pedofilów" poza politykami na stanowiskach.

Zmieniły się jednak warunki prowadzenia "raju dla pedofilów". Za sprawą poszerzania dostępu do Internetu zmniejszała się nadal skuteczność propagandy telewizyjnej, radiowej i gazetowej, której twórcy i dysponenci ściśle współdziałali z politykami. Zmiany związane z poszerzeniem dostępu do Internetu pomogły sięgnąć po władzę partiom bardziej lokalnym, "ludowym" lub "populistycznym", dotychczas blokowanym przez medialnych decydentów mających międzynarodowe zaplecze gospodarcze. Spadek kosztu przekazywania informacji i tworzenia propagandy pozwolił im wykorzystać do licznych oszustw politycznych lokalne przewagi i bliski kontakt z wyborcami biernymi, pozbawionymi kultury społecznej oraz wiedzy ogólnej i wiedzy o życiu społecznym, ale licznymi i zmotywowanymi do obrony dóbr i wartości, które uważali za swoje. Politycy obsługujący zagranicznych pedofili i otoczeni sutenerami, dostarczający ofiary pedofilom, pozowali na obrońców moralności, zapowiadali "koniec raju dla pedofilów" i straszyli swych wyborców zagrożeniami "demoralizacją" ze strony mitycznego "LGBT", czyli zastępów zboczeńców gotowych rzekomo przekształcić koła różańcowe lub koła gospodyń wiejskich w perwersyjne kluby rozrywek erotycznych. Dalszy spadek kosztu przekazywania informacji okazał się jednak i dla nich kłopotem, gdy mimo przejęcia środków państwowej propagandy nie byli w stanie ukryć przed wyborcami własnej i kościelnej przestępczości. Głoszenie końca "raju dla pedofilów" połączone z dalszym jego prowadzeniem zaczęło osłabiać wiarygodność fałszywych moralistów i pozorantów religijności.

Pedofilska zabawa w chowanego w zatoce bezprawia

W 2019 r i 2020 r. obok wielu różnych przestępstw polityków partii rządzących widocznym publicznie stało się popieranie i chronienie przez nich pedofili i sutenerów, w szczególności, gdy z ich nadania szefem najważniejszej instytucji kontrolnej w państwie stał się przedstawiciel gangu sutenerów, a zarazem okazało się, że po pięciu latach rządzenia politycy ci wciąż nie wykonali podstawowych obietnic w zakresie ścigania choćby najprymitywniejszych gwałcicieli dzieci, i gdy bezwstydnie znów ogłaszają, że zaraz jakoby to uczynią.

Partie polityczne wprowadzają ludzi powiązanych z gangsterami na kluczowe stanowiska państwowe w Polsce.

Wobec zagrożenia utratą władzy przestępcze lobby, w które przekształciły się rządzace partie polityczne i ich działacze w rządzie i na urzędzie prezydenta, postanowiło wykorzystać ogłoszenie "epidemii", by przykryć nią przestępstwa i urządzić wybory na urząd prezydenta pod osłoną paniki wirusowej. Urząd prezydenta w Polsce był już przez nich wykorzystywany do stosowania ułaskawienia prezydenckiego dla swej własnej ochrony.

Politycy partii rządzących próbują w czerwcu 2020 r. zorganizować wybory wbrew Konstytucji, która w przypadku nieprzeprowadzenie wyborów w czasie kadencji prezydenta przewiduje kolejną możliwość ich zarządzania dopiero po opróżnieniu urzędu prezydenta. Swój pośpiech wyborczy uzasadniają potrzebą zachowania "ciągłości władzy" i utrzymania "stabilności państwa", tak samo, jak swe bandyckie rządy w Polsce uzasadniali komuniści przed 1989 r. Z okazji "Dnia Dziecka" składają zarazem życzenia dzieciom poprzez propagandową telewizję rządową.

Polityczne życznia w Dzień Dziecka.

W tym samym czasie polskie organizacje społeczne uporczywie alarmują, że politycy w Warszawie sprzedają dzieci do USA i najbogatszych krajów Unii Europejskiej poprzez fałszywe adopcje międzynarodowe, i wskazują, że takie haniebne i przestępcze działanie zostało upublicznione i udokumentowane przez urzędników Komisji Europejskiej, gdy rząd USA zmusił Rumunię w 2001 r. do wydawania dzieci do "adopcji" w zamian za zgodę na przystąpienie do NATO.