W starzejącej się Europie polskie dziecko jest wartościowym towarem. W Europie i Polsce tysiące dzieci wyrwano polskim rodzicom, aby sprzedać je zawodowym opiekunom zastępczym zarabiającym na opiece, lub do adopcji, która przynosi dochody z finansowego wsparcia rodziny. Obecnie Komisja Europejska zamierza zmienić prawo unijne, Rozporządzenie Rady (WE) nr 2201/2003, aby urzędnicy państw Unii Europejskiej mogli bez przeszkód porywać dzieci polskim rodzicom nawet w Polsce, z pominięciem polskiej ochrony sądowej.

Cierpiące na kryzys urodzeń zamożne państwa europejskie szczodrze płacą za opiekę nad dziećmi. Pośrednio płacą za porywanie dzieci obywatelom państw mniej zamożnych. W państwach mniej zamożnych sędziowie i urzędnicy wyrywają dziecko z rodziny naturalnej lub zastępczej, i sprzedają je za granicę, nawet za niewielką korzyść korupcyjną lub wsparcie ich kariery. W handlu polskimi dziećmi oraz w ich eksportowaniu za granicę pomagają urzędnicy polskich ministerstw. W Europie polskie dziecko ma opinię zdolnego i przyjaznego. Łatwo integruje się społecznie i uczy miejscowego języka, a nadto wyróżnia się europejską urodą; jest wzorem dziecka europejskiego.

Polskie dzieci i rodziny są ofiarami bezprawia. Polska, państwa Unii Europejskiej i Norwegia podpisały międzynarodowe konwencje o ochronie praw człowieka i praw dziecka. Polska konstytucja zapewnia ochronę polskim obywatelom także wówczas, gdy przebywają za granicą. Zgodnie z polskim prawem, konstytucją oraz kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, wysłanie dziecka z Polski do adopcji za granicę jest dopuszczalne wyłącznie, gdy dziecku nie można zapewnić w Polsce zastępczego środowiska rodzinnego. Jest dopuszczalne wyłącznie w wyjątkowych przypadkach dzieci potrzebujących niedostępnej w Polsce opieki specjalistycznej, cierpiących na rzadkie choroby, których leczenie prowadzi się w sposób nieosiągalny w Polsce.

Z pomocą urzędników dzieci można bezkarnie porywać i sprzedawać. Rządy obce i polski oraz międzynarodowe i polskie organy ochrony prawnej sporadycznie występują w obronie pojedynczych rodzin i dzieci. Zarazem pozwalają porywać i więzić za granicą tysiące innych dzieci. W praktyce popierają barbarzyński handel dziećmi, prowadzony dla samego zarobku lub korzyści demograficznych, które w krajach Europy Zachodniej i tak nie powstrzymują utraty ludności pochodzenia europejskiego.

Dziennikarze trwają w Polsce w zmowie milczenia wokół procederu niszczenia rodzin. Urzędnicy państwowi za pośrednictwem fundacji finansowanych państwowymi pieniędzmi, korumpują dziennikarzy znacznymi kwotami pieniężnymi pod pozorem reklamy i upowszechniania apeli oraz ogłoszeń społecznych, często bezwartościowych.

Dnia 8 lipca 2016 r., podczas warszawskiego szczytu NATO wysiłkiem rodziców, redaktora internetowego serwisu Patriot24.net, Roberta Rewińskiego, oraz detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, zorganizowany został marsz protestu ulicami stolicy przeciwko bezprawnemu zabieraniu dzieci rodzicom. Zarzuty przedstawione przez organizatorów i występującego w obronie rodzin polityka Janusza Korwin-Mikkego nie dotarły jednak do opinii publicznej. Internetowy serwis wpolityce.pl powiadomił o proteście w skromnej relacji fotograficznej "»Marsz Wolności Bezbronnych«. Rodzice, którym państwo odebrało dzieci, protestują pod ambasadą Norwegii". Natomiast zwyczajnej podłości dopuścił się serwis internetowy "Gazety Wyborczej", oddając się pod tytułem "Fryzura Rutkowskiego jest jeszcze bardziej kwadratowa?" jedynie wyśmiewaniu wyglądu organizatora marszu.

Bez odpowiedzi pozostaje skierowany do posłów na Sejm wniosek o odwołanie Marka Michalaka ze stanowiska Rzecznika Praw Dziecka za odmowę pomocy porywanym dzieciom, także 7-letniemu Michałkowi, porwanemu do Belgii nim zakończono bezprawne postępowanie w sprawie jego adopcji zagranicznej. Od początku kwietnia 2016 r., przez 3 miesiące rząd i konsulowie w Brukseli nie złożyli nawet wizyty w miejscu uwięzienia Michałka w Belgii.

Samotne 7-letnie dziecko, znające tylko język polski, oderwane od rodziców i siostry w Polsce, wśród porywaczy, którzy nie mówią po polsku, daremnie czeka na ratunek. Polski rząd mimo apeli przekazanych premier Beacie Szydło, czeka wraz z sędzią Małgorzatą Franczak, która umożliwiła sprzedaż Michałka do Belgii za ponad 12 tysięcy euro, i wraz urzędnikami, którzy wydali zgodę na sprzedaż, na powodzenie starań o skorumpowanie sędziów Sądu Okręgowego w Lublinie. Sędziowie mają zalegalizować porwanie dziecka, aby jego powrót do kraju nie kompromitował rządu pani premier, która na Jasnej Górze ogłosiła: "Rodzina, która jest siłą Polski, jest dla nas priorytetem", a tydzień wcześniej w odniesieniu do Polaków na Wschodzie obiecała: "Nie spoczniemy, póki do Polski nie wróci każdy Polak i każda Polka". Powiadomiono już o wniesieniu zapłaty za Michałka: "państwo wpłacili pieniądze". Bezprawną decyzją rządu porwany Michałek nie ma wrócić do swej rodziny w Polsce, nie ma wrócić do Polski. Towar został dostarczony.

ppd