Polski rząd proszony jest o pomoc w egzekwowaniu prawa polskiej rodziny do orzeczenia sądowego w sprawie uprowadzenia dziecka ze szpitala w Niemczech przez niemieckich urzędników. Zamiast ocenić postępowanie urzędników, niemiecki sędzia wymusił na rodzicach ugodę sądową z urzędnikami pod groźbą opóźnienia oddania dziecka rodzicom. Polska prokuratura proszona jest o podjęcie postępowania przeciwko urzędnikom niemieckiego jugendamtu winnym uprowadzenia dziecka. Wystąpienia rządów Słowacji i Czech przeciwko zabieraniu słowackich i czeskich dzieci za granicą uzasadniają prośby o podobną polską rządową obronę polskich rodzin.

Dnia 2 sierpnia 2016 r., trzy dni po narodzinach, polskie dziecko zostało zabrane polskiej matce ze szpitala w Niemczech przez niemieckich urzędników. Pracownicy niemieckiego urzędu do spraw dzieci i młodzieży, jugendamtu, zamiast dowodów przedstawili na uzasadnienie zabrania dziecka anonimowe pomówienia i pogłoski, zasłyszane od osób trzecich. Rzekome "zagrożenie dobra dziecka" urzędnicy niemieccy nazwali "utajonym", niedostrzegalnym. Słowami "głupio wyszło" odpowiedzieli na wskazanie im braku jakiegokolwiek szkodliwego działania lub zaniechania ze strony rodziców. Jako dodatkowy zarzut uzasadniający zabranie dziecka wskazali skorzystanie przez polską rodzinę z pomocy adwokata, a także powiadomienie polskiego konsula o zabraniu dziecka. Uporczywie powtarzali, że nie mogą oddać dziecka: "bo rodzina nie współpracuje".

Pokrzywdzona rodzina zwróciła się o pomoc poprzez Internet do polskiego społeczeństwa. Wobec zainteresowania wielu osób oraz dziennikarzy czyn niemieckich urzędników skłonił polskie ministerstwo sprawiedliwości do wystąpienia z pytaniem o podstawę prawną do niemieckiego rządu federalnego. Oburzenie publiczne, które także niemieccy urzędnicy dostrzegli natychmiast w Internecie, miało kluczowe znaczenie dla powrotu dziecka do matki. Każdy, kto potępiał w Internecie czyn niemieckich urzędników, brał udział w prowadzeniu bezpośredniej społecznej polityki zagranicznej, która przed wizytą niemieckiej kanclerz w Polsce miała szczególną wymowę. Osiągnięty został wielki społeczny sukces.

Dnia 24 sierpnia 2016 r. przed niemieckim sądem odbyła się rozprawa. Tego samego dnia dziecko zostało oddane rodzinie; obecnie znów jest bezpieczne w ramionach kochającej matki. Niemiecki sąd nie zechciał jednak orzekać o sprawie, nie zechciał ocenić czynu niemieckich urzędników. Zagroził polskim rodzicom, że nie zakończy postępowania i nie odda dziecka w czasie jednego dnia, jeśli rodzice nie podpiszą ugody. Rodzina stawiająca dobro dziecka na pierwszym miejscu, nie miała wyboru: pod przymusem zrezygnowała z żądania poszanowania ich praw do sądu i do sądowego orzeczenia w sprawie porwania dziecka.

Rodzice dziękowali każdemu, kto okazał zainteresowanie losem ich dziecka: osobom, które wykorzystały Internet do poszukiwania poparcia dla rodziny, dziennikarzom, ministrom. Społeczne zainteresowanie uratowało rodzinę. Dziękując polskim ministrom za publiczne poparcie, rodzice malutkiej dziewczynki porwanej ze szpitala poprosili o dalszą pomoc, także w interesie innych polskich rodzin, w egzekwowaniu prawa polskiej rodziny do sądu w Niemczech, w domaganiu się od niemieckiego sądu oceny działania niemieckich urzędników na szkodę polskiego dziecka. Rodzice zauważyli, że nie sposób chronić dziecka bez wsparcia polskiego państwa, gdy niemiecki urzędnik unika odpowiedzialności nawet za bezpodstawne zabranie noworodka matce w pierwszych dniach jego życia.

Prośba rodziców znalazła poparcie społeczne. Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo wniosło o kontynuację polskiej rządowej pomocy dla rodziny, aż do rzetelnego sądowego orzeczenia o działaniu urzędników wobec dziecka, matki, rodziny, ze wskazaniem, że udzielenie jednej rodzinie pomocy w egzekwowaniu prawa do sądu mogłoby doprowadzić do precedensowego orzeczenia odszkodowawczego, a udzielenie takiej pomocy paru innym rodzinom w sprawach doskonale już znanych pracownikom polskich konsulatów w Niemczech i ambasady w Berlinie, mogłoby doprowadzić do przełomu w sprawach polskich rodzin w Niemczech. Stowarzyszenie wskazało, że skoro w podobnej sprawie, nie dysponując ani środkami finansowymi ani kadrowymi potrzebnymi do obrony prawnej rodzin, samo zdołało przygotować dokumenty i doprowadzić do uchylenia przez sąd wyższy krajowy we Frankfurcie na Menem wszystkich zaskarżonych orzeczeń niemieckiego sądu rejonowego, to z poparciem rządowym można by zapewnić powrót pod opiekę rodziców wielu dzieciom. Rzeczpospolitą stać na adwokata zdolnego przeprowadzić skuteczną obronę polskiego dziecka. Udzielając pomocy prawnej w Niemczech, polski rząd może wiele uczynić dla polskich rodzin znikomym dla polskiego państwa kosztem zatrudnienia jednego adwokata działającego w Niemczech. Pokazanie na przykładach paru konkretnych spraw, że niemieckie działania mają za uzasadnienie jedynie samowolę i bezprawie urzędnicze, dałoby kolejnym polskim rodzinom wiarygodność, poparcie społeczne i ogromną siłę argumentacyjną w obronie dzieci.

Znacznej ochrony polskim rodzinom udzielić może także polska prokuratura. Zgodnie z art. 110 i art. 111 polskiego Kodeksu karnego, polska prokuratura może zastosować polskie prawo karne do cudzoziemca, który popełnił czyn przestępny na szkodę polskiego obywatela, jeśli czyn ten był też przestępstwem w miejscu jego popełnienia. Porwanie dziecka jest przestępstwem zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Polska prokuratura może wystąpić przeciwko urzędnikowi niemieckiego jugendamtu. Dnia 31 sierpnia 2016 r. Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo skierowało wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie uprowadzenia dziecka do Prokuratury Regionalnej w Warszawie oraz do Prokuratora Generalnego.

Dowodem skuteczności i niezbędności państwowych wystąpień w obronie obywateli przed obcymi sądami i urzędami są słowackie wystąpienie przeciwko wymuszanym adopcjom dzieci w Wielkiej Brytanii, oraz czeskie wobec Norwegii. Brytyjski "The Telegraph" pisał o krokach podjętych przez rząd słowacki: "Niespodziewanym posunięciem obcy rząd zagroził pozwaniem Brytanii do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, aby zaskarżyć niebywałą gotowość naszych pracowników socjalnych i sądów do zabierania dzieci ich rodzicom bez żadnego solidnego powodu." ("In an unprecedented move, a foreign government is threatening to take Britain to the European Court of Human Rights to challenge the unusual readiness of our social workers and courts to remove children from their parents for no sound reason."). Jak powiadamiały serwisy "wpolityce.pl", "polskiepiekielko.pl", "fakty.interia.pl", prezydent Czech Milosz Zeman odwołał zaproszenie dla ambasador Norwegii na obchody święta niepodległości dnia 28 października 2015 r. na Hradczanach, a czeski premier Bohuslav Sobotka ostrzegł, że jeśli decyzja o odebraniu praw rodzicielskich czeskiej matce potwierdzi się, to niechybnie ucierpią na tym stosunki dwustronne między Oslo a Pragą. Prezydent Czech powiedział we wtorek, dnia 6 października 2015 r., że bez zmiany stanowiska Norwegii w sprawie czeskiej rodziny, czeski ambasador zostanie odwołany z Oslo na konsultacje do Pragi. Czescy politycy stwierdzili, że działania norweskich urzędników są sprzeczne z międzynarodowymi zobowiązaniami Norwegii, z Europejską Konwencją Praw Człowieka oraz z Konwencją Praw Dziecka.

Obecnie polski rząd i prokuratura mają wszelkie przesłanki zdecydowanego działania w obronie polskich rodzin. Rzetelne wyjaśnienie sprawy malutkiej Lenki i paru innych rażących spraw zabrania dzieci polskim rodzicom mogą otworzyć nowy rozdział polskiej polityki zagranicznej. Polskie rodziny i dzieci za granicą potrzebują ochrony. Polski rząd i prokuratura mogą tej pomocy skutecznie udzielić.