Na polecenie Sądu Rejonowego Poznań - Nowe Miasto w Poznaniu dnia 19 sierpnia 2016 r. 11-letnia Ania (imię zmienione) została brutalnie i bezprawnie uprowadzona ze swego domu, spod opieki swego ojca przez swą matkę w asyście Policji i kuratora sądowego.

Dziecko mieszkało ze swoim ojcem przez 14 miesięcy. Nie wyrażało chęci przeprowadzki do matki. Uprowadzenia dokonano w sposób podstępny; ojciec dziewczynki wpuścił do domu kurator, która twierdziła, że przychodzi z wizytą kontrolną. Dziewczynkę wyciągnięto siłą z domu, szarpano nią, wleczono po chodniku i wepchnięto do samochodu. Dziewczynka po drodze chciała wyskoczyć z jadącego auta. Przyjechało pogotowie.

Porwania dziecka dokonano w oparciu o postanowienie Sądu Rejonowego Poznań - Nowe Miasto i Wilda sporządzone dnia 12 sierpnia 2016 r. w postępowaniu niejawnym przez sędziego Bartosza Krzysztofa Sadurę, wbrew prawu wymagającemu przeprowadzenia rozprawy oraz powiadomienia prokuratora w każdym przypadku potrzeby zabrania dziecka spod opieki rodzica. Postanowienie nie zostało przed jego wykonaniem objęte kontrolą sądu drugiej instancji.

Chociaż Kodeks postępowania cywilnego wyklucza zaspokajanie żądania objętego postępowaniem sądowym poprzez wydanie postanowienia zabezpieczającego, postanowienie z dnia 12 sierpnia 2016 r. o przekazaniu dziecka matce zgodnie z żądaniem matki skierowanym do sądu, wydane formalnie jako postanowienie zabezpieczające, było w rzeczywistości rozstrzygnięciem o istocie sprawy wypełniającym żądania matki. Zgodnie z oczekiwaniami matki postanowienie zmieniło sposób sprawowania pieczy nad dzieckiem w taki sposób, by dziewczynka musiała mieszkać razem z matką, natomiast jej ojciec mógł decydować tylko o sprawach ważnych dla córki jak np. wybór szkoły.

Wydanie postanowienia zabezpieczającego nie miało uzasadnienia w okolicznościach sprawy. Dziecko pod opieką ojca nie było narażone na jakiekolwiek zdarzenie uzasadniające zmianę jego miejsca zamieszkania przed prawomocnym rozstrzygnięciem sprawy. Sędzia Bartosz Krzysztof Sadura sam w uzasadnieniu postanowienia przyznał, że dziecko jest silnie przywiązane do ojca, i jednoznacznie sprzeciwia się przekazaniu pod opiekę matki, i że biegli potwierdzają przywiązanie dziecka do ojca. Sędzia samowolnie uznał, że dziecko należy zabrać spod opieki ojca, twierdząc że w jego ocenie ojciec nie wykonuje władzy rodzicielskiej: "tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny". Sędzia nie ustalił, nie skonkretyzował treści pojęć "dobra dziecka" i "interesu społecznego" w sprawie Ani. Sędzia Bartosz Krzysztof Sadura nie dostrzegł, że rozstrzygnięcie oparte o "interes społeczny" w sprawie dziecka jest niedopuszczalne od dnia wejścia w życie Konstytucji z roku 1997. Pojęcie to kiedyś służyło pozbawianiu dzieci rodzicielskiej ochrony przed totalitarnym państwem, Polską Rzecząpospolitą Ludową, i pozostało w ustawie pochodzącej z tamtej epoki.

Poznański Sąd samowolnie doprowadził do przekazania Ani pod opiekę matki przemocą, mimo iż nie było żadnego powodu zastosowania środka przymusu, i mimo że prawo na to nie pozwalało. W sposób rażący zostało naruszone poczucie bezpieczeństwa Ani, a także mir domowy. Nikt z sędziów, kuratorów jak również biegłych psychologów nie brał pod uwagi zdania dziewczynki, która nie chciała przeprowadzać się do matki. Ania uczęszczała w roku szkolnym 2015 - 2016 do czwartej klasy szkoły podstawowej, na koniec roku szkolnego otrzymała świadectwo z wyróżnieniem, dziewczynka miała przyjaciół i środowisko, w którym czuła się dobrze i bezpiecznie. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego sąd zdecydował o siłowym odebraniu dziewczynki z miejsca, gdzie mieszkała przez ostatnie 14 miesięcy. Sąd nie skorzystał z możliwości, aby wyznaczyć ojcu dziewczynki termin przekazania córki jej matce. Sąd niepotrzebnie naraził dziecko na duży stres. Pogwałcone zostały prawa dziecka do szacunku i nietykalności osobistej. Narażono na szwank zdrowie dziewczynki, a może nawet i jej życie.

Ojciec 11-letniej Ani nie ma kontaktu z córką przez ponad miesiąc. Zwracał się o pomoc do kuratora sądowego pracującego przy Sądzie Rejonowym Poznań - Grunwald i Jeżyce, Romana Fonsa, któremu powierzono sprawę Ani. Kurator mimo próśb ojca ani ustalił miejsca pobytu małoletniej ani nie sprawdził, czy dziecku nie dzieje się krzywda. Dnia 8 września 2016 r. okazało się, że Ania nie uczęszcza do szkoły od początku roku szkolnego. Jej ojciec zgłosił w dniu 9 września 2016 r. uprowadzenie córki do Prokuratury Rejonowej Poznań - Grunwald. Prokuratura przyjęła zgłoszenie, jednakże nie udziela informacji o czynnościach podjętych w celu ustalenia miejsca pobytu nieletniej, nie przejawia zainteresowania losem dziewczynki.

Sąd i prokuratura, wiedząc o sytuacji zaistniałej po wykonaniu bezprawnego postanowienia sędziego Bartosza Krzysztofa Sadury, nie podjęły jakichkolwiek działań, by ochronić dziewczynkę przed krzywdą, na którą naraziła ją samowola sędziego. Ojciec stwierdził, że Ania jest obecnie wbrew swojej woli przetrzymywana w domu swojej babci macierzystej, że przebywa tam całymi dniami, nie uczęszcza do szkoły, jest izolowana od rówieśników, koleżanek i kolegów szkolnych, jak również od ojca, który wcześniej zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa.

Niepokój ojca o los dziecka wynika z dotychczasowych działań matki, która teraz formalnie sprawuje pieczę nad Anią, a wcześniej wnosiła do sądu o umieszczenie swojej córki w domu dziecka. Publikacja w dniu 20. lipca 2016 r. na łamach "Głosu Wielkopolskiego" artykułu o sprawie Ani zapobiegła umieszczeniu Ani, mieszkającej do tej pory z ojcem, w placówce opiekuńczo-wychowawczej.

Społeczne zainteresowanie sprawą jest niezbędne dla pohamowania sądowej samowoli. Potrzebne jest społeczne żądanie od poznańskiego sądu wyjaśnienia sądowej przemocy wobec dziecka.

Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo bezskutecznie domaga się postępowania karnego w sprawie przestępstwa sądowego, i tak samo bezskutecznie domaga się wyjaśnień od prezesa Sądu Rejonowego Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu. Prezes Ewa Nerga-Kujawa i wiceprezes Barbara Dolata uniemożliwiają społeczny nadzór na postępowaniem sądowym. Odmawiają informacji o działaniu sądu wbrew konstytucyjnej zasadzie jawności postępowania sądowego oraz wbrew prawu dziecka do ochrony społecznej z art. 72 Konstytucji. Obie panie ukrywają sądowe bezprawie z naruszeniem ustawy o dostępie do informacji publicznej, twierdząc bezzasadnie, że przepisy dotyczące dostępu do akt sprawy pozwalają im odmawiać odpowiedzi na ogólne pytania o troskę sądu o los dziecka, przekazane im we wniosku Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo: "(1) Kiedy po raz ostatni, i w odniesieniu do jakiego czasu, Sąd został powiadomiony o miejscu pobytu wskazanego wyżej dziecka? (2) Czy Sądowi wiadomo o obecnym uczęszczaniu dziecka do szkoły bądź jego nieuczęszczaniu do szkoły? (3) Czy Sądowi wiadomo o braku kontaktu wskazanego dziecka z jego ojcem? (4) Czy Sądowi wiadomo o pozbawieniu ojca wskazanego dziecka wiedzy o losie i sytuacji tego dziecka, skutkującym brakiem ochrony dziecka ze strony ojca? (5) Czy Sąd otrzymał sprawozdanie kuratora dotyczące sytuacji wskazanego dziecka po wykonaniu zarządzenia z dnia 12 sierpnia 2016 r.? (6) Czy o posiedzeniu niejawnym sądu z dnia 12 sierpnia 2016 r. powiadomiono pisemnie prokuratora? Czy prokuratora powiadomiono w inny sposób? (7) Czy wykonanie zarządzenia z dnia 12 sierpnia 2016 r. o odebraniu dziecka poprzedzono powiadomieniem o tym zarządzeniu obojga rodziców oraz dziecka? (8) Czy w postępowaniu wysłuchano dziecko bezpośrednio lub pośrednio? (9) Kto wykonał jako kurator sądowy zarządzenie Sądu z dnia 12 sierpnia 2016 r.?".

Poznański sąd nie tylko wbrew obowiązującej Konstytucji posługuje się pustym frazesem "dobra dziecka" i powołuje przepisy z czasów totalitarnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przedkładające "interes społeczny", wówczas pojmowany jako interes kierownictwa partii komunistycznej, nad interes dziecka i obywatela, ale także działa zgodnie z ówczesną niedemokratyczną praktyką postępowania sądowego poza społecznym nadzorem.

Poznańska sprawa Ani jest dowodem potrzeby pilnej zmiany sposobu obsadzania urzędów sędziowskich, zgodnej z postulatami podnoszonymi przed ostatnimi wyborami do Sejmu i Senatu, w szczególności przez kandydatów Ruchu Kukiz '15, zaprowadzenia powszechnych wyborów na stanowiska sędziowskie. Celem usunięcia rażącej w przypadku Ani samowoli sędziowskiej potrzebne jest zapewnienie orzekania w sprawach opieki przez sąd złożony z sędziego oraz ławników losowo dobieranych do każdej sprawy spośród zwykłych obywateli.

Sprawa Ani została przez jej ojca wskazana posłom Klubu Poselskiego Kukiz '15 oraz Rzecznikowi Praw Dziecka. Bezczynność posłów i organu powołanego do ochrony dziecka budzi najwyższy niepokój. Każdy, kto wesprze ojca dziewczynki w żądaniu od prezesa sądu odpowiedzi na pytania stowarzyszenia, i wezwie posłów do wykonywania zobowiązań wyborczych, może ochronić nie tylko Anię, ale i wiele innych polskich dzieci przed narastającym bezprawiem sądowym. Bez społecznego sprzeciwu wobec bezprawia prezesi sądów i posłowie nie zmienią praktyki sądowego łamania praw dziecka; nie zmienią niedemokratycznych zasad obsady urzędów sędziowskich, i zasad orzekania, zapewniających sędziemu bezkarność w znęcaniu się nad dzieckiem; będą bezczynnie przyglądali się poniewieraniu dziećmi.