W sprawie porwania z Polski Adasia Krupińskiego ujawnia się ogrom zorganizowanej przestępczości przeciwko polskim dzieciom i rodzinom, wykraczającej daleko poza instytucje zajmujące się dziećmi. Opublikowane dokumenty dowodzą świadomego i rażącego pomawiania przez Telewizję Polską organizacji społecznej pomagającej wyjaśnić los Adasia, a także pomawiania osoby, która niezależnie broni dzieci w innej sprawie. Liczne uprowadzenia polskich dzieci z polskich rodzin oraz ich wydawanie zagranicznym klientom nie byłyby możliwe bez poplecznictwa pracowników ("dziennikarzy") mediów masowych.

Wyjaśnienia losu dzieci wydanych do Włoch domaga się Rzecznik Praw Obywatelskich. Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo wskazuje, że proceder sądowych uprowadzeń polskich dzieci za granicę pod pozorem adopcji wypełnia znamiona czynu określanego w prawie międzynarodowym jako "wymuszone zaginięcie", czyli uprowadzenie za zgodą lub decyzją funkcjonariusza państwowego połączone z ukryciem losu ofiary, stanowiące w przypadkach systemowego uwarunkowania zbrodnię przeciwko ludzkości.

Stowarzyszenie domaga się od Telewizji Polskiej niezwłocznej publikacji sprostowania "Magazynu Ekspresu Reporterów" z dnia 13 marca 2018 r.

Telewizja Polska przedstawiła rażąco fałszywie w programie "Magazyn Ekspresu Reporterów" i w reportażu "Eksport dzieci" 13 marca 2018 r. sprawę uprowadzenia jedenastoletniego Adasia Krupińskiego oraz społeczne starania podejmowane dla ochrony jego i jego rodziny przez Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo.

Przedstawiciel stowarzyszenia był i jest pełnomocnikiem babci Adasia. Pomaga społecznie w obronie praw dziecka uprowadzonego za granicę pod pozorem adopcji. Działania stowarzyszenia w sprawie Adasia były i są zgodne z prawem. Dopuszczenia do udziału w postępowaniu stowarzyszenie zażądało na życzenie babci Adasia poparte pismem radcy prawnej, która reprezentowała babcię Adasia. Babcia nigdy nie zgodziła się na adopcję zagraniczną Adasia i z pomocą radcy prawnej starała się bronić jego praw do rodziny i ojczyzny. :

Telewizja Polska całkowicie bezpodstawnie zarzucała pełnomocnikowi babci Adasia i przedstawicielowi stowarzyszenia rzekomo niezgodne z prawem dysponowanie informacjami o sprawie dziecka. Stowarzyszenie występowało przed sądem przeciwko powołaniu pracownicy ośrodka adopcyjnego do roli opiekuna dziecka w czasie postępowania adopcyjnego. Wskazywało oczywisty konflikt interesów dziecka i pracownicy ośrodka adopcyjnego. Wbrew twierdzeniom telewizji, stowarzyszenie złożyło swe dokumenty do sądowych akt sprawy Adasia. Sąd nie stwierdził w nich braków lub wad.

Nieznany los Adasia po uprowadzeniu uzasadnia starania o pomoc i ochronę dla niego. Powszechnym prawem człowieka oraz prawem konstytucyjnym w Polsce jest prawo do społecznej ochrony dzieci i rodzin. W sprawie Adasia stowarzyszenie zarzuca polskim sędziom i urzędnikom łamanie podstawowych norm praworządności, praw człowieka i praw dziecka, a także czyn zwany w prawie międzynarodowym "wymuszonym zaginięciem" dziecka. Systematyczne doprowadzanie do wymuszonych zaginięć jest w prawie międzynarodowym uznawane za zbrodnię przeciwko ludzkości.

Stowarzyszenie przedstawiło Rzecznikowi Praw Obywatelskich podczas ostatniego spotkania 16 lutego 2018 r. potrzebę jak najszybszego doprowadzenia do wykonywania przez Polskę Konwencji o ochronie wszelkich osób przed wymuszonym zaginięciem. 1 Podczas wcześniejszych spotkań stowarzyszenia z Rzecznikiem Praw Obywatelskich ustalone zostały okoliczności łamania praw dzieci i rodzin dokonywanego pod pozorem adopcji zagranicznych. Rzecznik wskazał je następnie 8 listopada 2017 r. Ministrowi Sprawiedliwości i Prokuratorowi Generalnemu w celu zmiany prawa i zapewnienia dzieciom ochrony. W Senacie podczas posiedzenia dotyczącego petycji stowarzyszenia o zakaz pozarodzinnych adopcji zagranicznych polskich dzieci, przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelski stwierdził potrzebę wyjaśnienia losu polskich dzieci wydanych do Włoch.

"Rzecznicy wystosowali w tych pismach kilka swoich propozycji w zakresie adopcji zagranicznych. Ja bardzo krótko i syntetycznie część tych propozycji przytoczę.

Zdaniem rzeczników należy nad procedurą adopcji zagranicznych, nad postępowaniami, roztoczyć większy nadzór, także w kwestiach, które nie były do tej pory podnoszone – np. w kwestii dysproporcji dotyczących pewnych państw w procedurze adopcyjnej. Bo, jak wynika ze statystyki przytoczonej przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej w odpowiedzi na nasze wystąpienie, w ciągu ostatnich 5 lat łącznie udzielono zgody na adopcję zagraniczną 1 tysiąca 432 polskich dzieci, przy czym aż 842 tych dzieci trafiło do Włoch. Wydaje nam się, że trzeba… Ja nie mówię, że tutaj jest coś złego, ale trzeba się przyjrzeć tej dysproporcji i temu, z czego ona wynika – czy wynika z wyjątkowo dobrej współpracy z ośrodkami adopcyjnymi we Włoszech, czy też z jakichś innych sytuacji.

Kolejna sprawa to jest to, by tak naprawdę stosować prawo, które już jest, ponieważ w przepisach prawa – zarówno polskiego, wewnętrznego, jak i prawa międzynarodowego – adopcja zagraniczna jest ostatecznością, jest tą opcją, którą stosujemy na końcu, po sprawdzeniu wszystkich innych opcji, tak co do adopcji, jak i co do rodziny zastępczej w kraju pochodzenia dziecka. I proponujemy, by tę zasadę stosować ściśle".

Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo działało według zaleceń Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego oraz Rzecznika Praw Obywatelskich i współdziałało z organami ochrony prawnej krajowymi i międzynarodowymi.

Telewizja Polska wystąpiła przeciwko społecznej ochronie dziecka i rodziny. Wielokrotnie poświadczyła nieprawdę. Fabrykuje fałszywe dowody rzekomego naruszania prawa przez osoby działające społecznie na rzecz ochrony dzieci i rodzin. Telewizja Polska pomaga w unikaniu odpowiedzialności karnej sędziom oraz urzędnikom. Chroni urzędników ministerstwa sprawiedliwości i ministerstwa rodziny. Działania telewizji wypełniają znamiona przestępstw poplecznictwa oraz tworzenia fałszywych dowodów, w szczególności poprzez zmienianie, wycinanie i montowanie fragmentów wypowiedzi. Telewizja podstępnie kieruje ściganie przeciwko osobie, która nie naruszyła prawa. Działania telewizji uzasadniają podejrzenie popełnienia przez nią przestępstwa poprzez zawiadomienie o rzekomym przestępstwie, którego nie popełniono. Uzasadniają podejrzenie, że autor reportażu 2 jest winny przestępstwa niezawiadomienia o przygotowywaniu lub dokonaniu czynu pozbawienia dziecka wolności i czynu jego uprowadzenia. Autor reportażu nie zawiadomił organów ścigania o wiadomym mu poświadczeniu nieprawdy w ośrodku adopcyjnym w sprawie rzekomego pobytu dziecka we Wrocławiu w czasie, gdy dziecka nie było we Wrocławiu, gdy zostało już uprowadzone albo było uprowadzane za granice.

Szczególnej niegodziwości Telewizja Polska dopuściła się, pomawiając osobę wzorowo dbającą o dzieci, panią Urszulę, o rzekomy "dożywotni zakaz sprawowania opieki nad dziećmi" oraz o ich złe traktowanie. Autor reportażu fałszywie przedstawił panią Urszulę jako rzekomą "współpracowniczkę" przedstawiciela stowarzyszenia i jako rzekomą "kandydatkę na rodzinę zastępczą dla Adasia". W rzeczywistości działała ona i działa niezależnie od stowarzyszenia w obronie dzieci powierzonych jej opiece, czyniąc to z ogromnym poświęceniem, wyłącznie własnymi siłami i na własny koszt. W piśmie, którego wyrwany z kontekstu fragment pokazano widzom reportażu "Eksport dzieci", minister rodziny następująco przedstawił 8 maja 2017 r. opinie o wzorowej pracy pani Urszuli na rzecz dzieci:

"Z opinii o sytuacji małoletniego rodzeństwa zgłaszanych przez PCPR (...) do sądu opiekuńczego w okresie: 2011-2016 r. wynika, że Pani ((Urszula)) (...) zapewniała małoletnim dobre warunki opiekuńczo wychowawcze oraz socjalno-bytowe. Dbała o zdrowie dzieci. Starała się w pełni zaspokajać ich potrzeby. (...) Posiadała wsparcie rodziny, która miała bardzo dobre relacje i kontakt z ((dziećmi)) (...). Wszyscy potwierdzają silną więź emocjonalną pomiędzy dziećmi i opiekunem zastępczym. Dzieci od wielu lat zwracają się do opiekuna zastępczego słowem "mamusia". W każdej z opinii kierowanej do sądu jest informacja o tym, że dalszy pobyt w rodzinie zastępczej jest zasadny. (...) Jednocześnie Pani ((Urszula)) (...) bardzo dużą wagę przykłada do diagnozy i leczenia specjalistycznego małoletnich oraz do edukacji domowej dzieci".

Autor reportażu telewizyjnego umyślnie wprowadził widzów w błąd. Powołał rażąco fałszywe pomówienia, a zarazem ukrył przed widzami znane mu, a przeczące tym pomówieniom, opinie o pracy pani Urszuli, które zebrał Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Minister rodziny domagał się od Ministra Sprawiedliwości zbadania działania sądu rodzinnego, które zaskarżyła pani Urszula w obronie dzieci.

Telewizja nie miała żadnej podstawy do krytyki pracy opiekuńczej pani Urszuli. Przestępstwem jest pomawianie jej o rzekomy "dożywotni zakaz sprawowania opieki nad dziećmi".

Dzieci otoczone opieką przez panią Urszulę stały się po ich zabraniu spod tej opieki ofiarami łamania norm praworządności i praw człowieka w polskich sądach. Ukończyły 13 rok życia, mogą i mają prawo osobiście zaświadczać przed sądem o jej poświęceniu i ogromnej pracy wkładanej w opiekę. Jednak sędziowie im to uniemożliwiają. Nie dopuszczają ich do udziału w postępowaniu sądowym mimo ustawowego prawa podopiecznych pani Urszuli do uczestniczenia w postępowaniu sądowym dotyczącym sprawowanej przez nią opieki oraz łamania ich praw w placówce opieki w Opatowie, gdzie zmuszone są obecnie przebywać.

W placówce "opieki" w Opatowie dzieci są ofiarami brutalnej przemocy sięgającej tortur. Podopieczny pani Urszuli był więziony w tej placówce po złamaniu kości stopy przez trzy tygodnie bez dostępu do lekarza i bez możliwości leczenia złamania. Wówczas osobiście telefonicznie zwrócił się do przedstawiciela stowarzyszenia o pomoc. W czasie rozmowy telefonicznej z nim został pobity. Zwracał się o pomoc do prokuratury. Prokuratura udokumentowała torturowanie dziecka i przemoc, ale odmówiła postępowania przeciwko sprawcom. Gdy nastoletni podopieczny pani Urszuli wniósł do sądu prywatny akt oskarżenia, powiedziano mu, że nie ma prawa działać przed sądem. Wszystko to zostało ukryte przez telewizję.

W programie "Magazyn Ekspresu Reporterów" 13 marca 2018 r. nie wspomniano ani słowem, że los Adasia pozostaje wciąż nie wyjaśniony. Nie ujawniono, że Republika Włoska nie potwierdziła dotychczas jego pobytu we Włoszech, choć została wezwana zgodnie z prawem międzynarodowym przez babcię Adasia i stowarzyszenie do umożliwienia Adasiowi kontaktu z babcią na zasadach zapewnionych postanowieniem sądu.

W obu sprawach stowarzyszenie niezmienne żąda ochrony dzieci i rodzin. Prosi o pomoc w tym żądaniu każdego, kogo na taką pomoc stać, kto nie obawia się telewizyjnych pomówień. Ochrona dziecka i rodziny jest naszym społecznym prawem i społecznym obowiązkiem.