Wobec okrutnego traktowania polskich rodzin w Niemczech oraz wprowadzenia według projektu rządowego w Polsce na wzór prawa niemieckiego do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przepisu dopuszczającego zabranie dziecka w trybie pilnym z powodu samego tylko przypuszczenia możliwości zagrożenia "dobra dziecka", Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo zwróciło się z końcem kwietnia do pani premier Beaty Szydło o osobisty nadzór Prezesa Rady Ministrów w sprawach niemieckiej przestępczości państwowej przeciwko polskim rodzinom.

Polskie rodziny mają prawo do ochrony przed obcą przestępczością państwową oraz przed narażaniem ich na stosowanie prawa wzorowanego na potępianych w całej Europie niemieckich praktykach niszczenia rodzin. Pani premier została poproszona o poświęcenie uwagi dwóm niezależnym a zarazem niezwykle podobnym sprawom dzieci brutalnie zabranych samotnym polskim matkom, pani Ewy (imię zmienione) i pani Urszuli M., podczas ich wizyt w Niemczech, po uprzednio dokonanych przeprowadzkach dzieci z matkami do Polski. Każde z dzieci jest wciąż bezprawnie izolowane od swej matki od ponad roku. W obu przypadkach jako powód izolowania dziecka przedstawiane jest rzekome "zagrożenie dobra dziecka". Użycie nieokreślonego pojęcia "zagrożenia dobra dziecka" jest najpoważniejszą wadą nowelizacji polskiego kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, dokonanej dnia 18 marca 2016 r. według rządowego projektu.

Skierowana do premiera prośba o nadzór dotyczy spraw dzieci i matek wyjątkowo brutalnie traktowanych przez niemieckich urzędników. Dyrektor Departamentu Spraw Obywatelskich w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pan Leszek Białecki, przekazał (DSO.SWA.5711.173.2015.MKr) dokumentację prośby w sprawach obu rodzin, pani Ewy oraz pani Urszuli. M., ministrowi sprawiedliwości oraz ministrowi spraw zagranicznych do ponownego rozpatrzenia w każdym z ministerstw, których urzędnicy doskonale znają obie sprawy, lecz odmawiają pomocy. (Obraz pisma z kancelarii premiera: .)

Polski rząd nie pomógł obu rodzinom mimo rażącego łamania przez Niemcy prawa międzynarodowego. Wskutek rządowej nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, licznych podobnych sytuacji można spodziewać się w Polsce. Można obawiać się, że rodziny poszkodowane w Polsce wskutek rządowej nowelizacja nie otrzymają rządowej pomocy w obronie przed jej skutkami. Dlatego pani premier została poproszona doprowadzenie do zbadania i wyjaśnienia obu spraw oraz niemieckich praktyk i możliwości ich naśladowania w Polsce.

Prośba Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo z dnia 29 marca 2016 r. o osobisty nadzór Prezesa Rady Ministrów w sprawach niemieckiej przestępczości państwowej przeciwko polskim rodzinom, jest kolejna prośbą kierowaną do szefa polskiego rządu o ochronę polskich rodzin przez zabieraniem dzieci pod wpływem zagranicznego przykładu lub zagranicznej korupcji i przestępczości. Polskie państwo nie jest zdolne do zapewniania bezpieczeństwa rodzinom w Polsce i w Unii Europejskiej. Nie potrafi skłonić swych urzędników i sędziów do ochrony rodzin.

Polski rząd milczy wobec publicznych zarzutów rządowego dopuszczania handlu polskimi dziećmi. Polski rząd milczy, nawet gdy zarzuty te podnoszone są przez polityka doświadczonego pracą w prokuraturze, w rządzie, na stanowiskach sędziego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, posła do Parlamentu Europejskiego. Pytania posła Janusza Wojciechowskiego o handel dziećmi w Polsce (poniżej) oczekują odpowiedzi od wielu miesięcy. W tym czasie kolejne dzieci stają się ofiarami przestępców. Rząd podejmuje jedynie działania pozorne.

Pani premier Beata Szydło proszona jest o przerwanie rządowego milczenia. Pora, by polski rząd przystąpił do rzeczywistej ochrony rodzin. Polski rząd winien skończyć z okrutnym procederem traktowania rodzin jako źródła zaopatrzenia w dzieci wykorzystywane do zarobkowania na koszt podatnika. Polskie rodziny stają się ofiarami sądowego bezprawia na wielką skalę.

Ostatnia rządowa zmiana kodeksu rodzinnego i opiekuńczego dokonana została dla ochrony rodzin przed zabieraniem dzieci wyłącznie z powodu ubóstwa. Posłowie i senatorowie pod naciskiem opinii publicznej bezskutecznie usiłowali chronić rodziny przed sędziami i urzędnikami, udając zarazem usilnie, że państwo i jego funkcjonariusze nie są winni niszczenia rodzin. Już sama potrzeba szczególnego prawnego zakazywania sędziom zabierania dzieci tylko z powodu ubóstwa rodziny jest dowodem niezdolności państwa, jego urzędników i sędziów, do ochrony rodziny. Sędziowie mają konstytucyjny obowiązek ochrony rodziny. Mimo to, jak przyznali, w wielu dziesiątkach przypadków zabierali dzieci rodzicom tylko z tego powodu, że rodzicom zabrakło pieniędzy. Następnie na opiekę zastępczą wydawano wielokrotnie więcej pieniędzy niż potrzeba było na pomoc w ubóstwie, pozwalającą zostawić dzieci z rodzicami.

Urzędnicy i sędziowie dbają o własne interesy, których nie da się pogodzić z interesami rodzin z bardzo prostego powodu: ponieważ mogą oni uzyskiwać korzyści materialne z państwowych pieniędzy przeznaczanych na opiekę nad dziećmi. Działają w oczywistym konflikcie interesów, poza jakąkolwiek skuteczną kontrolą. Nie można urzędnikom płacić za zabieranie dzieci, i nie skłaniać tym do zabierania dzieci. (Brak nadzoru nad funkcjonariuszami państwowymi w Polsce: .)

W Polsce wciąż mnożą się dostępne funkcjonariuszom państwowym pieniężne zachęty do łamania prawa.

Osoby zarabiające na opiece nad dziećmi, zarówno w Polsce, jak i poza Polską, znajdują w polskich rodzinach źródło zaopatrzenia w "towar", który pozwala im uzyskiwać stały, bezpieczny i wysoki zarobek z budżetu państwa, polskiego lub obcego. Są za to gotowi płacić, bo wskutek jednej "inwestycji" uzyskują stały dochód na wiele lat. Polskie dzieci są zabierane rodzicom także "na eksport". Pomagają w tym sędziowie i urzędnicy pod wpływem korupcji napędzanej wielkimi w polskich warunkach kwotami wydawanymi przez Republikę Federalną Niemiec, Belgię czy Norwegię na opiekę nad dziećmi.

Szefowi rządu, posłom i senatorom nie wolno milczeć wobec zarzutów handlu dziećmi. Mimo zmiany na stanowisku premiera nie wolno zapomnieć o potrzebie udzielenia odpowiedzi na pytania podniesione w ubiegłym roku publicznie. Pani premier proszona jest o udzielenie odpowiedzi na pytania posła do Parlamentu Europejskiego pana Janusza Wojciechowskiego:

"Czy tego rodzaju proceder wysyłania polskich dzieci za granicę dotyczy także innych państw? Jeśli tak, to jakich? Ile polskich dzieci w ciągu ostatnich 5 lat zostało adoptowanych przez rodziny zagraniczne?

Ile polskich dzieci zostało adoptowanych za granica przez pary homoseksualne?

Czy zwiększona w ostatnich latach aktywność sądów rodzinnych w zakresie odbierania dzieci rodzicom, w sytuacjach braku przemocy, demoralizacji czy innych patologii - choćby taka, jak ostatnio opisywana przez liczne media działalność sądu w Nisku - ma związek z planowanymi adopcjami za granicę?

Proszę, by Pani Premier zleciła niezwłoczne zbadanie sprawy tych planów eksportu polskich dzieci do Norwegii. Mam najgorsze podejrzenie, że nie chodzi wcale o szukanie rodzin zastępczych dla polskich sierot, lecz przeciwnie - chodzi o szukanie dzieci, i to wcale nie sierot (według raportu NIK tylko 3 procent dzieci przebywających w domach dziecka jest naprawdę sierotami), tylko najczęściej dzieci przemocą zabranych z polskich rodzin, żeby je dostarczyć zagranicznym rodzinom albo związkom rodzinopodobnym.

Obawiam się, że chodzi po prostu o handel polskimi dziećmi".

W petycji przeciwko ułatwieniu zabierania dzieci rodzicom przedstawione zostało tłumaczenie opisu niemieckiego systemu zarabiania miliardów euro kosztem rodzin, sporządzonego przez doświadczonego niemieckiego adwokata. Miliardy euro zarabia się w Niemczech kosztem niszczonych rodzin, ponieważ dziecko można zabrać rodzicowi, gdy tylko sędzia uzna, że jego "dobro" jest "zagrożone" jakimkolwiek możliwym przyszłym zdarzeniem (18.01.2016; tłumaczenie: ).

Nie wolno dopuścić do rozwoju tego systemu w Polsce. Zarazem należy go zwalczać w Niemczech i w innych krajach Unii Europejskiej, ponieważ Unia stanowi jego rozsadnik. Unia z wykorzystaniem zasady nadrzędności jej prawa nad prawem kraju członkowskiego jest wykorzystywana przez lobby pozornej opieki do podbijania kolejnych państw. Przed paroma laty dostrzeżono szkodliwe skutki działania Unii w tym zakresie w Finlandii. Obecnie bezwzględny proceder niszczenia rodzin otrzymuje wsparcie rządową nowelizacją polskiego kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Apel z dnia 29 marca 2016 r. o osobisty nadzór Prezesa Rady Ministrów nad ochroną polskich rodzin przed niemiecką przestępczością państwową został do pani premier Beaty Szydło wystosowany wobec opierania rządowej nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego o niemiecki wzór prawny. Liczne polskie rodziny stały się ofiarami niemieckiej przestępczości sędziowskiej opartej o przepisy przyjęte w Polsce bez namysłu. Polski rząd nie pomaga polskim rodzinom, które przekonano, że mogą liczyć na praworządność i bezpieczeństwo w Unii Europejskiej, a następnie okrutnie oszukano.

Minister sprawiedliwości, który na wzór niemiecki właśnie zwiększył swobodę i dowolność sądowego zabierania dzieci w Polsce, winien teraz udowodnić, że rzeczywiście zamierza chronić polskie rodziny. Minister sprawiedliwości ma obecnie szansę bezpośredniej konfrontacji z niemiecką praktyką niszczenia rodzin zanim jej naśladowanie wywoła kolejne tragedie w Polsce, zanim nowelizacja przyniesie rodzinom w Polsce kolejne cierpienia.

Zarzuty handlu polskimi dziećmi nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Pani premier Beata Szydło proszona jest o ochronę rodziny jako podstawy państwa i społeczeństwa. Wystąpienie o wyjaśnienia dyrektora Departamentu Spraw Obywatelskich w Kancelarii Premiera, pana Leszka Białeckiego, skierowane do właściwych ministerstw, zasługuje na poparcie społeczne.

Każde poparcie ochrony rodzin jest cenne. Każde pytanie o postępowania w sprawach dzieci pani Ewy i pani Urszuli M. skierowane (także pocztą elektroniczną na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej) do ministra sprawiedliwości pana Zbigniewa Ziobry, do wiceministra sprawiedliwości pana Patryka Jakiego, który przygotował nowelizację kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, oraz do ministra spraw zagranicznych pana Witolda Waszczykowskiego, służyłoby wyjaśnianiu zagrożeń, przed jakimi stanęły polskie rodziny wskutek dokonanej dnia 18 marca 2016 r. nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Pani Urszula M. licznymi staraniami wspierała petycję przeciwko ułatwieniu zabierania dzieci rodzicom, gotowa osobiście wyjaśniać niemieckie praktyki w czasie prac nad nowelizacją kodeksu. Pani Ewa wyjaśniała je wielu dziennikarzom. W sprawie Julianka, synka pani Ewy, do Sejmu dzięki poparciu wielu osób została skierowana petycja o ratowanie polskiego dziecka z rąk niemieckich urzędników (w Kancelarii Sejmu: BKSP-145-58/16). Potępienia oczekuje niemiecka brutalność wobec dzieci i matek. (Relacja filmowa: .)

Żądanie wyjaśnienia brutalnego zabrania dzieci troskliwym matkom jest zarazem żądaniem wyjaśnienia zagrożeń postawionych przed polskimi rodzinami. Pytanie o niemieckie praktyki niszczenia rodzin jest zarazem pytaniem o przyszłość polskich rodzin.