Działaczka społeczna z ogromnym zaangażowaniem i oddaniem, całkowicie na własny koszt, pozoruje "społeczne" działania parlamentarnego ugrupowania politycznego. Jest przy tym poniżana przez kierownictwo tego ugrupowania, a nawet przez jego pracowników biurowych. Mimo to wciąż na własny koszt stara się bezinteresownie podejmować działania korzystne społecznie i udawać zarazem, że to praca ugrupowania politycznego.

Ugrupowanie polityczne, któremu służy poniżana działaczka, nie wykonuje żadnego ze swych zobowiązań wyborczych. Działa ono jak typowa partia polityczna zarządzana przez wąskie kierownictwo. Jego kierownictwo korzysta z bezinteresownej pomocy społeczników, a gdy ci zwracają się o wsparcie, są ignorowani albo odsyłani bez skrępowania do innego ugrupowania politycznego.

W Polsce w wyborach do parlamentu wciąż wybiera się oszustów i złodziei. Być może wyjaśnienia trzeba szukać w psychologii, a nie w politologii.


psycholog-pisze.pl (14 maja 2017)

Syndrom sztokholmski

Jest to reakcja obronna stosowana przez osobę o słabszej pozycji w takiej relacji toksycznej. Nie dopuszcza ona do siebie faktów o niepożądanych zachowaniach ze strony osoby dominującej, a jej obraz tuszuje poprzez uwypuklanie jej zalet. Dzięki temu czuje się bezpieczniej, nie czuje się zobowiązana do żadnych decyzji czy też konfrontacji z partnerem. (...) Współcześni psychologowie dostrzegają wspólne mianowniki pomiędzy reakcją osoby w opisanej traumie i ofiar przemocy fizycznej bądź psychicznej zdarzających się w wielu współczesnych domach bądź firmach.


pressmania.pl (16 czerwca 2018)

― Najczęściej prosiłam o współdziałanie Pawła Kukiza, którego byłam asystentką społeczną. Długo żyłam w przeświadczeniu, że nie miał on czasu zająć się prośbami i petycjami, jakie składałam do niego na piśmie, aż do dnia, gdy zadzwonił do mnie jeden z posłów, pytając czy te wszystkie moje dokumenty są już "załatwione", ponieważ właśnie znaleźli je w szufladzie biurka zaufanego współpracownika Pawła, który został przesunięty z biura w sejmie do biura na Piękną. (...) W czasie rozmowy z Dariuszem Pitasiem, prawą ręką Pawła, usłyszałam, że nie da on rady się tym zająć i żebym poszła z tym do Kornela Morawieckiego. Wtedy było to dla mnie dziwne bo marszałek senior nie należał już do klubu K ’15, a samo rozstanie nie było miłe, i ja osobiście nigdy nie zaakceptowałam tamtej sytuacji z głosowaniem na 2 ręce, ale okazało się, że pan Pitaś doskonale mnie skierował. Marszałek senior natychmiast zajął się sprawą i zorganizowano to spotkanie bez problemu. To nie był jedyny raz, gdy z biura K ’15 odesłano mnie do biura WiSu, stąd moja znajomość tego biura. (...)

Przepraszam... chyba źle zrozumiałam. Pani rodzimy klub, gdy przychodziła Pani z prośbami wyborców, którzy prosili was o pomoc, odsyłał ich do ― należy powiedzieć ― politycznej konkurencji? Przecież to polityczne samobójstwo na własne życzenie.

― Takie były wtedy decyzje i musiałam się im podporządkować. A ponieważ uzyskałam dla tych ludzi pomoc u Kornela Morawieckiego to uważam, że sprawa została załatwiona pozytywnie. Dziś zbieram za to baty, bo niektórzy nie znając kulis zarzucają mi bratanie się z klubem Wolnych i Solidarnych. (...) Zorganizowaliśmy transport, zakupiliśmy głównie wodę mineralną i paliwo do pił spalinowych, bo to była podstawowa potrzeba oraz środki czystości i pojechałam tam.

To była taka standardowa "kukizowa" akcja? Wiele takich robicie?

― Nie, to była nasza prywatna inicjatywa.

Ale na zdjęciu ma Pani koszulkę "Potrafisz Polsko", a nie prywatną.

― Tak, zawsze w każdej akcji, w jakiej brałam udział albo organizowałam, zakładałam kukizowe koszulki. Nawet jak jadę na jakiś festyn w okolicy biorę zawsze ze sobą ulotki Kukiz ’15 i zakładam koszulkę. (...) Trudno mi wypowiadać się o Samorządach z Kukizem w skali całego kraju, mój okręg, czyli okręg marszałka Stanisława Tyszki, uczestniczy bardzo aktywnie, odbywamy spotkania dotyczące kandydatów i list, jak wspomniałam wcześniej dość intensywnie agitujemy. Na płocie mojego domu niedawno wisiało ok. 10 plakatów reklamujących wybory samorządowe z K ’15 (śmiech). Staram się wykorzystywać każdą możliwość i nie patrzę na koszty, sama płacę za np. ogłoszenia w prasie czy na własny koszt organizuję spotkania otwarte. (...) I pamiętam to uczucie, gdy przyjechałam tam z banerem trzymetrowej długości, czekam..., i okazało się, że jestem sama (śmiech). Ale nie dałam za wygraną, chciałam żeby ludzie zobaczyli, że Stowarzyszenie na Rzecz Nowej Konstytucji również piętnuje tego typu praktyki w mediach społecznościowych. Chciałam, żeby poseł Marek Jakubiak czuł, że ma od nas mocne wsparcie. Baner został rozwinięty i trzymałam go z innym uczestnikiem marszu. (...) Chcieliśmy zrobić naszym posłom niespodziankę przed Wigilią. To było jeszcze w czasie, gdy my wszyscy byliśmy bardzo w naszych wszystkich posłach zakochani. Chciałam im zrobić prezent, że by poczuli, że są dla nas naprawdę ważni, i że cały czas ich wspieramy. Wtedy klub jeszcze był kompletny. Ufundowałam 50 przepięknych, dużych patriotycznych kalendarzy i zawiozłam je z kolegą do Sejmu. Położyłam je w pokoju, które użytkuje nasz klub, gdzie są tylko krzesła i stół. Stałam tam i czekałam na kolegę, który gdzieś wyszedł. Nagle weszła do tego pokoju jedna z pracownic biura Kukiz ’15 i poprosiła mnie o opuszczenie pokoju, bo ― jak powiedziała ― są tu kalendarze, i nie chciałaby żeby coś zginęło... Byłam tak zszokowana, że wyszłam bez słowa. Potem, gdy rozdawałam kalendarze posłom i gdy z nimi rozmawiałam, podeszła ta pani i poprosiła o kalendarz dla siebie.

Przeprosiła Panią za tę sytuację?

― Nie.