W 2016 r. i 2017 r. ujawnione zostały w Polsce tragedie dzieci pokazujące, że polscy urzędnicy, sędziowie i politycy stworzyli międzynarodowy system wykorzystywania polskich dzieci pod pozorem "przysposobienia". Sądy i rząd wydają za granicę dzieci zabierane polskim rodzicom, wiedząc, że tam mogą być przekazywane pedofilom. Małą dziewczynkę zgwałconą podczas "przysposobienia" w USA i ciężko okaleczoną w czasie gwałtu, rząd pozostawił w USA w rodzinie jej oprawców. W 2017 r. ujawniono proceder nieuzasadnionego dostarczania polskich dzieci do USA celem "uczenia dziecka miłości z perspektywy rodzinnej" oraz "łączenia się z nim" w domu osoby zamawiającej dziecko. Organizacje społeczne żądają prawa do ich udziału w decydowaniu o opiece nad dzieckiem zabranym rodzicowi.

John Tufts i Georgiana Tufts. Minister Elżbieta Rafalska pozostawia polskie dziecko w rodzinie jego gwałcicieli w USA. Celem "przysposobienia" w USA zabrano je rodzinie pod Szczecinem. John Tufts i Georgiana Tufts. Minister Elżbieta Rafalska pozostawia polskie dziecko w rodzinie jego gwałcicieli w USA. Celem "przysposobienia" w USA zabrano je rodzinie pod Szczecinem.

Oddam dziecko z zagranicy w dobre ręce

Dwie malutkie siostry w wieku 3 i 5 lat, Marysia i Joasia (imiona zmienione), zostały zabrane z polskiej rodziny zastępczej pod Szczecinem, a następnie staraniem Krajowego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz postanowieniem polskiego sądu wydane Amerykanom w celu wywiezienia ich z Polski do USA do "przysposobienia". Wydanie tych dzieci do USA było sądową zbrodnią. Jej organizatorzy pozostają bezkarni pod rządową ochroną.

Potworne przestępstwo świadomie umożliwili polski sędzia oraz polski minister, wydając dziecko do USA, mimo że w USA dopuszczalnym jest przekazywanie dziecka z zagranicy osobie trzeciej na zasadach stosowanych tam wobec zwierząt domowych, w procederze zwanym tam w odniesieniu do zwierząt oraz do importowanych dzieci tak samo: "rehoming", "znajdowanie nowego domu", "znajdowanie nowego właściciela".

Sędzia oraz minister, którzy nie zapewnili dziecku ochrony prawnej i niezmienności opiekuna po wydaniu do USA, wiedzieli, że dziecko może stać się tam zabawką pedofila. Widzieli, że nikt go tam nie będzie chronił, że USA nie przyjęły Konwencji o prawach dziecka. Wiedzieli, że w braku prawnego wykluczenia możliwości zmiany opiekuna, farsą i kpiną jest przeprowadzanie w Polsce badań psychologicznych i opiniowanie amerykańskich kandydatów na opiekunów. Wiedzieli, że świadome umieszczenie dziecka poza wszelką niezależną kontrolą społeczną jest współsprawstwem w przestępstwie popełnionym wskutek tego czynu. Nie dbali o to, bo wiedzieli też, że wykluczenie w Polsce społecznego udziału w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, zakończone usunięciem ławników z postępowań rodzinnych, czyni sędziów i urzędników ministerialnych bezkarnymi panami życia i śmierci dziecka.

Przysposobienie

Amerykanie po przylocie do USA z obiema dziewczynkami już na lotnisku przekazali jedną z nich innym klientom agencji adopcyjnej, która zorganizowała z polskimi sędziami i urzędnikami sprzedaż dzieci w Polsce. Rozdzielenie dzieci było wykonaniem umowy zawartej przez agencję adopcyjną z osobami, które przed polskim sądem popełniły przestępstwo fałszywego zadeklarowania woli opieki rodzinnej nad dwojgiem dzieci, gdy jedno z nich było w amerykańskiej agencji adopcyjnej zamówione przez pedofila. Przerażone dziecko trafiło w ręce zupełnie obcych mu ludzi. Paroletnie dziecko, które nie znało ani jednego angielskiego słowa, nie mogło prosić o ratunek na lotnisku w USA. Nie wiedziało, że jego niezdolność do wołania o pomoc mogła być jedną z przyczyn znalezienia mu amerykańskich "rodziców adopcyjnych" przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.

Joasia była w USA gwałcona i torturowana. Gwałt dokonany około godziny 17:00 dnia 9 sierpnia 2016 r. spowodował u niej krwotok, który sprawcy bezskutecznie usiłowali zatamować przez dwa kolejne dni. W końcu, wobec możliwości zgonu Joasi, po dwóch dniach krwotoku i tortur, zawieźli ją do szpitala. Lekarze stwierdzili u niej zniszczenia narządów rodnych i odbytu dokonane z wielką siłą. Konieczne były operacje chirurgiczne, zastosowanie worka kolostomijnego. Joasia pozostanie okaleczona do końca życia.

Dziennikarz "Dallas Observer" w artykule "Koszmarne zarzuty wykorzystania szokują Denton, gdy Texas objęto kontrolą w celu ochrony dzieci" ("Horrific Abuse Allegations Shock Denton as Texas Falls Under Scrutiny to Protect Kids") z 19 października 2016 r. ujawnił kolejne fragmenty relacji dziecka: "Niemal trzy tygodnie upłynęły nim adoptowane dziecko zaufało licencjonowanemu terapeucie na tyle, by opowiedzieć, co zdarzyło się w nocy, gdy John Tufts, lat 45, umieścił ją pod prysznicem. (...) >>Wpychał mi Elsę w pupę, a ja krzyczałam<<. Elsa jest lalką (...). Funkcjonariusze organów ścigania powiadomili 6 października, że wskutek zadanych dziewczynce ran będzie ona potrzebowała jeszcze wielu operacji korekcyjnych i worka kolostomijnego".1

"Dallas Observer" ujawnił długotrwałe cierpienie osamotnionego dziecka, poprzedzające gwałty: "Była cichym dzieckiem, które potrzebowało jakiegoś czasu na dopasowywanie się do nowego otoczenia. (...) pod koniec rocznego programu przygotowania przedszkolnego zaczynała zachowywać się w sposób bardziej otwarty i nawiązywać kontakt z innymi dziećmi". "Dallas Observer" wskazał zarazem, że według ustaleń "Austin American-Statesman" opublikowanych w październiku 2016 r.: "ponad 14 tys. dzieci w stanie Texas nie widzi śledczego w czasie między 24 a 72 godzinami po zgłoszeniu czynu ich wykorzystania, mimo stanowego obowiązku kontaktu śledczych z dzieckiem w tych granicach czasowych". Według "Dallas Observer" postępowanie w obszarze Dallas zajmuje w takich przypadkach przeciętnie około 6 miesięcy.

Z jakiego powodu zabierano Marysię i Joasię z ich polskiej rodziny, a później z zawodowej rodziny zastępczej, dysponującej odpowiednim profesjonalnym przygotowaniem do opieki? Na jakiej podstawie uznano, że amerykańska rodzina, która zażyczyła sobie wydania im polskich dzieci, poprawi ich los w stopniu, który zrekompensowałby im traumę związaną z oddaniem ich w ręce nieznanych ludzi, tęsknotą, utratą poczucia stabilizacji, izolacją językową, wyobcowaniem, trudnościami adaptacyjnymi zaświadczonymi przez dziennikarzy piszących o losie Joasi w USA? W jaki sposób zamierzano egzekwować tę poprawę? Nikogo to wszystko nie obchodziło. Był "towar" i okazja do zarobku. Zabieranie dzieci z polskich rodzin nie stanowiło dla polskiego państwa kłopotu.

Polskie dziecko w rodzinie swych amerykańskich gwałcicieli

Gotowość polskiego państwa do interwencji w sprawy rodzinne sióstr zniknęła po ich tragedii w USA, chociaż właśnie wówczas stała się ona niezbędna, a możliwość wznowienia postępowania o przysposobienie pozwalała (i pozwala) wrócić do sprawy opieki nad nimi polskiemu sądowi zgodnie z tym samym prawem międzynarodowym, które umożliwiło w USA uznanie orzeczenia o przysposobieniu. Dlaczego dzieci nie zostały natychmiast po ujawnieniu przestępstw odebrane rodzinom sprawców koszmaru i nie wróciły do Polski? Czy "przysposobienie" zagraniczne czyni z dziecka przedmiot własności nabywcy?

Jak można godzić się na pozostawienie Joasi w rękach rodziny jej oprawców? Jak można jej siostrę pozostawić w rękach oszustów, którzy przed polskim sądem świadomie pozorowali wolę opieki nad obiema dziewczynkami, by następnie bez wahania rozdzielić dzieci tak bardzo ze sobą związane, i oddać jedno na pastwę gwałcicielom? Co może czuć Marysia w swej nowej "rodzinie", wiedząc, jaki koszmar ta "rodzina" zgotowała jej siostrze?

Przecież obu dziewczynek do końca życia nie opuści pamięć o przerażeniu niespodziewanym rozłączeniem ich na ogromnym lotnisku w USA, w przypadku Joasi utrwalona potwornym cierpieniem wywołanym obrażeniami oraz izolacją emocjonalną powodowaną obcym językiem będącym barierą pocieszenia.

Czy umożliwienie uwolnienia oprawców za kaucją, 150 tys. dolarów dla mężczyzny i 100 tys. dolarów dla jego partnerki, oznacza dla dziecka horror odwiedzin?2 Czy dopuszczenie zwolnienia zbrodniarzy za kaucją ma umożliwić im wpływanie na ofiarę w czasie postępowania karnego, które być może powinno objąć także inne osoby mające dostęp do dziecka? Kto wpłacił kaucję?

Kraj, z którego wolno bezkarnie porwać dziecko

Belgijska firma gwarantuje sprowadzenie zdrowego dziecka z Polski w czasie krótszym niż jeden rok. Opłata wstępna: 12 tys. euro. W przypadku opóźnienia w Polsce formalności dziecko zostaje porwane. "Het Kleine Mirakel" to solidna firma.3 Kto płaci, ten ma prawo wymagać: "Data: poniedziałek, 18 stycznia 2016 r. Poszukujemy pilnie rodziców adopcyjnych dla dzieci adopcyjnych z Polski. (...) Dzieci są w dobrym zdrowiu i zazwyczaj przebywają w rodzinach zastępczych do czasu zgłoszenia się odpowiedniej rodziny adopcyjnej".4

Mimo zawiadomienia polskiej prokuratury o handlu dziećmi i uprowadzeniu dziecka z Polski z udziałem tej firmy, prokuratura przez półtora roku nie podjęła działań. Firma potrafi w Belgii zapewnić bezkarność porwania dziecka, choć tam ściga się, a nawet wtrąca do więzienia, polskie matki za nielegalny zdaniem belgijskich urzędników wyjazd za granicę nawet z własnym dzieckiem. Porwanie cudzego dziecka z Polski pozostaje jednak czynem bezkarnym.

W sprawie siedmioletniego Marka (imię zmienione) uprowadzonego do Belgii spod Opola Lubelskiego okazało się, że polska prokuratura może ignorować przez ponad półtora roku nawet złożone przez wiceministra sprawiedliwości zawiadomienie o uprowadzeniu dziecka z Polski, i to w czasie, gdy małe dziecko przeżywa koszmar samotnego uwięzienia wśród obcych ludzi znających tylko obcy mu język, przetrzymywane za granicą w podupadłym gospodarstwie rolnym, bez kontaktu z bliskimi, a nawet bez kontaktu z polskim konsulem przez półtora roku.

W tej sprawie okazało się, że urzędnicy ministerstwa sprawiedliwości formalnie nadzorowani przez wiceministra zawiadamiającego o uprowadzeniu dziecka za granicę, mogą uniemożliwić powrót tego dziecka do Polski, organizując przed obcym sądem cywilnym postępowanie dotyczące rzekomych cywilnych aspektów dokonanego uprowadzenia, które powinno w pierwszej kolejności stać się przedmiotem postępowania karnego, przed sądem polskim, bo przestępstwo to popełniono w Polsce. Ministerialni urzędnicy, zobowiązani chronić polskie dziecko, mogą bezkarnie wprowadzić na fałszywy tor prawny postępowanie w sprawie porwania dziecka, byle tylko chronić interesy swych zagranicznych urzędowych partnerów.

Sędziowie i urzędnicy ministerstwa sprawiedliwości i ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej w sprawie Marka pokazali swą władzę absolutną: po ogłoszeniu, że belgijscy porywacze zapłacili w Polsce za dziecko, pozwolili im zabrać je z Polski jak zakupiony towar.

Marek został porwany z Polski do Belgii po upływie ponad trzech tygodni od dnia 11 marca 2016 r., w którym Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo pisemnie powiadomiło policję, ministra spraw zagranicznych i administracji oraz ministra sprawiedliwości, o potrzebie zapewnienia mu ochrony przed spodziewanym porwaniem.

Dziś, w drugiej połowie 2017 r., los Marka wciąż nie jest znany jego bliskim w Polsce. Pozostawienie go bez pomocy w rękach porywaczy naraża zdrowie i życie każdego polskiego dziecka wywiezionego z Polski. Jest podstawą oczekiwania, że polski rząd nie upomni się o uprowadzone polskie dziecko. Stanowi to oczywiście zachętę do kolejnych uprowadzeń.

Zamów sobie dziecko

Dzieci zabrane w Polsce rodzicom są wywożone z Polski za granicę często bez zgody sądu, tylko za zgodą ich formalnych opiekunów, zwykle osób niezamożnych, w żaden sposób nie chronionych przed korupcją. Polskie państwo nie sprawdza, czy wszystkie dzieci wywiezione za granicę wracają, i nie ustala, co z nimi działo się podczas pobytu za granicą.

Jako gwarancję powrotu dziecka przedstawia się w Polsce podpisanie umowy pod naiwną "przysięgą": "Rodziny goszczące są zobowiązani do podpisania umowy stwierdzające pod przysięgą, że wszystkie dzieci wrócą do Polski po zakończeniu programu goszczenia".5 Los Marka wskazuje, że uprowadzenie, zaginięcie lub pozbawienia zdrowia albo życia dziecka wysłanego za granicę, nie tylko nie wywoła żadnej reakcji polskiego rządu, ale w przypadku ujawnienia, będzie maskowane fałszywymi zapewnieniami o pomocy i bliskim wyjaśnieniu jego losu, aby opinia publiczne zapomniała o ofierze.

Podczas gdy belgijska firma pracowicie wyszukuje dla swych klientów pojedyncze dzieci i mozolnie uzgadnia z sędziami i urzędnikami ich dostawy do Belgii, amerykańska firma "Be Love! Orphan Outreach Missions, Inc." zabiera dzieci całymi grupami z Polski do USA, bez opiekunów, same, na czas od 4 do 8 tygodni, i nie dba przy tym o zgody sądowe.6 Świadkowie mówią, że działa z bezpośrednim poparciem polskiego Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Firma zleca filmowanie dzieci w Polsce i przesyłanie filmów do USA. Żąda dostarczania do USA tylko niektórych spośród sfilmowanych dzieci.

Założycielka tej amerykańskiej firmy osobiście odwiedziła Polskę w kwietniu 2015 r. i spotykała się między innymi z pracownikami Departamentu Polityki Rodzinnej polskiego Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.7

Amerykańska prywatna firma stosuje religijny kamuflaż. Pozoruje działalność misyjną i religijną. Sformułowania i stylistyka językowa stosowana przez firmę nadają publikowanym przez firmę treściom dwuznaczność. Nawet jeśli niewielka liczba osób odczytuje w dwuznaczności ewentualny perwersyjny przekaz, i nawet gdyby było to nieporozumieniem, to i tak na dzieci wprost sprowadzane jest niebezpieczeństwo. Nie można zakładać, że treści trafią wyłącznie do osób skłonnych chronić dzieci.

Nie ma żadnej pewnej metody rozpoznania i wykluczenia osoby potencjalnie niebezpiecznej dla dziecka.

Celem amerykańskiej firmy jest według jej założycielki: "(...) dzielić miłość Jezusa z dziećmi, które mogły nigdy nie zdawać sobie sprawy, że posiadają Ojca! Tego samego, którego wszyscy mamy, w Niebie, który kocha je bardzo".8

Osoby zamawiające dzieci otrzymują w ramach urzeczywistniania tego wątpliwego celu: "(...) Błogosławieństwo doświadczania życia oczami dziecka oraz uczenia go miłości z perspektywy rodzinnej, poprzez komunikację słowną w 20 procentach i komunikację pozasłowną w 80 procentach oraz łączenie się z dzieckiem (...)".9

Oficjalnie opłata wstępna za takie błogosławieństwo zaczyna się od jawnie wymaganej wstępnej kwoty 2 tys. 700 dolarów kosztu dostawy jednego dziecka. Opłaty można odliczać od podatku. Na dzieci zbierane są "datki" ("donations") pochodzące od niewiadomych osób, przekazywane w niewiadomym celu, być może za udostępnianie dziecka lub dostarczanie zapisów filmowych lub fotograficznych wytworzonych z jego udziałem.10

Poprzez izolowanie dziecka zatrzymanego w mieszkaniu, do którego je zamówiono, firma gwarantuje prywatność w czasie korzystania z błogosławieństwa "łączenia się z dzieckiem" i "uczenia go miłości z perspektywy rodzinnej": "Dzwonienie do domu jest zakazane. (...) to reguła programu (...). Nie mamy oporów przed wykonaniem zadania czarnego charakteru, gdy potrzebujesz pomocy w odgrywaniu roli rodzica".11 Przed wyjazdem do USA dzieci lub ich rodziny są fałszywie zapewniane, że dzieci będą mogły dzwonić do Polski.12 Po wyjeździe kontakt z dziećmi urywa się.

Dziecko z Internetu

Firma ma siedzibę w małym parterowym baraku w Austin w USA zajętym przez punkt przyjmowania paczek UPS i mały sklep z wyrobami artystycznym.13 Z ulicy nie widać jakiegokolwiek jej oznaczenia na baraku. Być może korzysta z pomieszczenia na zapleczu baraku. Wcześniej mieściła się w nieoznaczonym, parterowym domku jednorodzinnym o lekkiej, prawdopodobnie drewnianej i gipsowo-kartonowej konstrukcji, w osiedlu przy szosie w Georgii w USA. Zasoby firmy mogą nie wykraczać poza nazwę, pieczątkę i parę ulotek. Nazwę niezbyt cenioną, skoro założona w 2002 r. firma okresowo zmieniała swą nazwę, zrywając w ten sposób ciągnący się za nią trop krytycznych opinii. Ostatniej zmianie towarzyszyły powiadomienia o zawieszeniu jej działalności w Sankt Petersburgu pod koniec 2010 r., o bezskutecznej próbie podjęcia rok później działalności w Kałudze, aresztowaniu w Kałudze pod zarzutem korupcji urzędnika współdziałającego z firmą, i o dotyczących kierownictwa firmy nakazie aresztowania w Rosji i dochodzeniu w sprawie praktykowania psychiatrii bez uprawnienia w USA.14 Takiej firmie powierzane są polskie dzieci wysyłane do USA bez opiekuna ustanowionego w Polsce przez sąd dla ich ochrony.

Firma przekazuje w swych ogłoszeniach treści obfitujące w bezpośrednie nawiązania do czynności seksualnych. Skutkuje to umieszczaniem oferty firmy wśród wyników wyszukiwania w Internecie słów: "dziewczynki", "chłopcy", "prostytucja", "pornografia".15

Jej pracownicy piszą o prostytucji i pornografii, gdy powiadamiają o możliwościach dostarczania przez firmę dzieci do prywatnych mieszkań oraz o możliwości oglądania fotografii dzieci przed podjęciem decyzji o przyjęciu lub wyborze dziecka, które ma być dostarczone i uczone "miłości z perspektywy rodzinnej".

Poszukiwanie opiekunów dla dzieci z użyciem takich słów i wyrażeń, które przyciągają osoby niebezpieczne dla dzieci, jest dowodem albo krańcowej niekompetencji albo działaniem obliczonym na taki właśnie skutek, podejmowanym w celu przyciągnięcia osób zainteresowanych wykorzystaniem dziecka albo w celu przyciągnięcia każdego, kogo można przyciągnąć, byle tylko zwiększyć obrót firmy.

Dzieci do wyboru

Firma utrzymuje niejawny serwis fotografii dzieci udostępniany w ramach jej działalności.16

Firma reklamowała się 5 maja 2016 r. jako: "(...) chrześcijańska organizacja, która sprowadza sieroty w wieku szkolnym z Ukrainy i Polski, by mieszkały z rodzinami przez około 7 tygodni w lecie. W tym czasie dzieci doświadczają miłości Jezusa poprzez rodziny chrześcijańskie, które są przykładami jego bezwarunkowej miłości do nich. (...) Dzieci są także świadkami zdrowych stosunków między rodzicami i ich dziećmi, być może po raz pierwszy w swym życiu! (...) Dlaczego jeszcze przyjmowanie tych dzieci jest ważne? To, co zdarza się, gdy dzieci wyrastają ze swych sierocińców (zwykle w wieku 16 lat), doprawdy łamie serce. Większość dziewczynek zwróci się ku prostytucji w poszukiwaniu środków utrzymania, a większość chłopców zostanie zatwardziałymi przestępcami. Przypuszczalnie najsmutniejszym z tego wszystkiego jest fakt, że 10 - 15 procent tych dzieci zakończy życie popełniając samobójstwo przed osiągnięciem 18 roku życia. (...) Przyjmowanie sierot ratuje życie! (...) Jeśli nie możesz przyjąć dziecka, czy mógłbyś mimo to rzucić okiem na fotografie tych dzieci i spędzić parę minut, modląc się za rodziny dla nich?".17

Cytowany tekst nie został opublikowany w dziewiętnastym wieku, lecz w maju 2016 r. Dotyczy współczesnej Polski. Do kogo jest adresowany? Być może do prostego Amerykanina, który nic o Polsce nie wie, a być może tylko do wyszukiwarki internetowej, która na zlecenie pedofila szuka oferty obejmującej interesujące go słowa. Pozostaje mieć nadzieję, że potencjalny klient nie zrozumie opacznie zachęty do modlenia się przed fotografiami dzieci.

Dlaczego rzut oka jest tak ważny? Czy wystarczy on, by zdecydować się na przyjęcie dziecka? Jeśli adresata propozycji uprzednio nie mającego zamiaru przyjmować dziecka przekona do zamówienia dziecka rzut oka na fotografię, to znaczy, że sam wygląd dziecka i aranżacja fotografii mogą przesądzić o decyzji jego przyjęcia. Czy będzie to pomoc dla dziecka, czy zainteresowanie dzieckiem warunkowane jego wyglądem i fotografiami?

Dostarczone dziecko jest według założycielki firmy z zasady "sierotą", nawet jeśli "nie wygląda" jak sierota. Jest nią tylko dlatego, że "coś mu się stało". ("the child is an orphan, and became that way from something that happened to them. They don’t >>look like<< orphans"). Tylko dlatego, że "coś im się stało", dzieci mające rodziców nazywa ona "sierotami". Osoby przyjmujące je "są skłonne o tym zapominać i wykraczać oczekiwaniami poza to, do czego dziecko jest gotowe" ("tend to forget and raise expectations beyond what a child is ready for"). Czy cytowane zastrzeżenie poczyniono na wypadek dostarczenia zadbanego dziecka z polskiej zawodowej rodziny zastępczej, na zaproszenie firmy, która ponoć ratuje życie sierotom wyrzucanym bez środków utrzymania na ulicę w zdemoralizowanej Europie Wschodniej? Czy nie buduje się w ten sposób oczekiwania, że nawet źle potraktowane, takie dziecko nie powinno skarżyć się, bo jakoby oszczędzono mu gorszego losu? Czy to znaczy, że wokół tych dzieci nie ma już bariery nietykalności, bo już "coś im się stało"?18

W publikowanym przez firmę w Internecie "podręczniku treningowym" z 15 maja 2013 r. dla Amerykanów zamawiających dzieci z Europy Wschodniej, także z Polski, znajdują się następujące uwagi: "W ogólności kultura europejska nie jest tak konserwatywna jak w Ameryce, a tym bardziej nie tak jak w chrześcijańskiej rodzinie amerykańskiej. Europejskie reklamy są bardzo ryzykowne i graniczą z pornografią. Dziewczynki mogą chcieć wyglądać >>seksownie<<. Po prostu naśladują reklamy, które oglądają. (...) To, że ona lubi to i chce tego, nie oznacza, że masz pozwolić jej na noszenie tego. Ciemna bielizna i lekkie odzienie zewnętrzne, szorty minimalnej długości, nisko opadająca góra, nie są korzystne dla małoletnich lub nastolatek, których potrzebą jest po prostu, by być bezwarunkowo kochanymi. (...) Otrzymują Państwo przywilej ćwiczenia Państwa przyjętej córki w skromności. (...) Jako rodzic przyjmujący, bądź wpierw rodzicem, a następnie przyjacielem. Stanik może być na liście Twych pilnych zakupów".19

Jak można wysłać dziecko na wakacyjny wypoczynek za granicę obejmujący "uczenie dziecka miłości" i "łączenie się z dzieckiem" oraz kupowanie mu bielizny zamiast zwiedzania ciekawych miejsc przyrodniczych lub historycznych, zamiast zabawy w miejscowe gry sportowe, spotkań z osobami pokazującymi osiągnięcia miejscowej kultury? Dlaczego czynią to sądy lub opiekunowie prawni dzieci zabranych polskim rodzicom, a prokuratura tego nie bada?

Zbieramy pieniądze na dzieci

Założycielka firmy korzysta z każdej okazji do zarobku. Dnia 10 stycznia 2011 r., prowadząc firmę pod nazwą obecnie już nie stosowaną, ogłosiła zbiórkę pieniężną kwoty między 16 tys. a 20 tys dolarów na niewiadome wydatki celem "zakończenia adopcji" szesnastoletniego chłopca z Łotwy, który odwiedzał USA staraniem firmy, a następnie ponoć wrócił na Łotwę. Jako termin ostateczny na złożenie wniosku o przysposobienie wskazała dzień 23 stycznia 2011 r., dzień szesnastych urodzin chłopca. Do tego dnia pozostawały wówczas niecałe dwa tygodnie. Nie wskazano powodów uznania, że przeniesienie dziecka do USA będzie dla niego korzystne. Łotwę, jeden z zamożniejszych i najbezpieczniejszych krajów świata, potraktowano jak upadłe państwo w Afryce, z którego trzeba pośpiesznie ratować dziecko. Następnie 23 stycznia 2011 r. ogłoszono znalezienie rodziny przysposabiającej jakoby w 48 godzin (dwie doby).20 Gotowość tej rodziny mogła być ustalona niejawnie znacznie wcześniej.

Za grzechy trzeba cierpieć

Firma działa na wzór sekty. Gromadzi rodziny kierowane przez "Mentorów Rodziny", które w ramach "misji" prowadzą publiczne zbiórki pieniężne na finansowanie pobytu dzieci w rodzinach przyjmujących i na starania o ich przysposobienie w USA.21 Firma zapewnia zwolnienie darowizn z opodatkowania.

Głoszone przez pracowników firmy treści religijne, w szczególności twierdzenie, że: "Człowiek został stworzony na podobieństwo boże, ale popadł w grzech, i w tym sensie jest duchowo zgubiony.", mogą fałszywie wzbudzać zaufanie oraz służyć ukryciu znęcania się nad dzieckiem poprzez pozbawianie go emocjonalnej podstawy obrony własnej godności, poprzez wmawianie mu, że komuś zawiniło, w istocie poprzez pranie mózgu.22 Samo wmawianie dziecku, że jego cierpienie było wynikiem jego rzekomego "grzechu", mogłoby skutecznie posłużyć ukryciu przestępstwa, ale byłoby niebezpieczne dla sprawcy, gdyby dziecko ujawniło przekazywanie mu takich treści w związku z podejrzeniem przestępstwa. Gdy jednak treści służące manipulowaniu dzieckiem są jawnie głoszone przez firmę, umyślne manipulowanie dzieckiem z ich użyciem jest w praktyce badania psychologicznego nie do udowodnienia konkretnej osobie.

Bez świadków

Polskie sądy i urzędy nie dopuszczają organizacji społecznych do postępowań w sprawach opieki nad dziećmi zabranymi z polskich rodzin. Dopuszczają natomiast do dzieci firmy zarabiające na dzieciach i kierujące swe reklamy oraz ogłoszenia do osób zainteresowanych "uczeniem dziecka miłości". Sędziowie i urzędnicy nie potrzebują świadków swej działalności.

W demokracji masowej trudno sprawować władzę, nie mając kontroli nad mediami. To media tworzą polityka. Tworzą go, a nie jedynie promują. Mediami kierują władcy pieniądza. Ale polityka lub urzędnika stworzonego przez nich można przejąć pod własną kontrolę. Trzeba tylko coś mieć "na niego" albo coś dla niego. W USA takie przejęcie może dać niewyobrażalne wpływy. Dlatego dziecko jako nagroda lub jako narzędzie przygotowywania sytuacji do szantażu jest tam na wagę złota.

Nie przeszkadzać w interesach

Dnia 20 lipca 2016 r. Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo przedstawiło posłom na Sejm Rzeczypospolitej wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej do spraw handlu polskimi dziećmi. Wniosek był uzasadniony raportem stowarzyszenia o handlu polskimi dziećmi zawierającym dokładny opis praktyki seksualnego wykorzystywania w USA dzieci przekazywanych pod opiekę osobom trzecim po "adopcji" zagranicznej, a także opisem zmieniania polskiego prawa celem ułatwienia eksportu dzieci. Raport przekazano wówczas także ministrowi sprawiedliwości.

Czy w lipcu 2016 r. można było jeszcze zapobiec zbrodni popełnionej na Joasi (imię zmienione) w USA dnia 9 sierpnia 2016 r., gdyby udało się wówczas dokonać rutynowej kontroli pobytu dzieci u właściwych opiekunów ustalonych orzeczeniem sądu o przysposobieniu?

Stowarzyszenie składało w Sejmie 20 lipca 2016 r. wniosek o komisję śledczą po długotrwałym bezskutecznym powiadamianiu polskich polityków i przedstawicieli organów polskiego państwa o zagrożeniu dzieci. W poprzednich miesiącach odbyły się spotkania stowarzyszenia w Sejmie z kierownictwem biura Rzecznika Praw Dziecka, oraz w ministerstwie sprawiedliwości z wiceministrem powołanym wówczas do spraw ochrony rodziny w odpowiedzi na wnioski stowarzyszenia. Miał on podjąć niezwłoczną współpracę ze stowarzyszeniem. Po spotkaniu i otrzymaniu dokumentów zerwał jednak kontakt ze stowarzyszeniem. Rzecznik Praw Dziecka nie podjął żadnego działania.

Bez złudzeń

Rządy współdziałają ze sprawcami koszmarnego procederu, być może traktując ich jako pomocników w wykorzystywaniu dzieci do uzyskiwania nielegalnych wpływów drogą szantażu lub nagrody. To praktyki rodem ze starożytności i średniowiecza, odrzucenie wszelkich norm współczesnej cywilizacji.

W demokracji ostatecznym sędzią i obrońcą prawa jest obywatel. Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo prosi o upowszechnianie wezwania do obrony dzieci i rodzin. Zwraca się do mediów publicznych, by pozwoliły pokrzywdzonym rodzinom, z których porywane są dzieci, pokazać, że często powodem zabierania dziecka z rodziny jest tylko jej niezamożność lub niezdolność do obrony przed urzędnikami. Gdy społeczeństwo staje się niezdolne do obrony dzieci, przestaje być społeczeństwem. Egzekwowanie za granicą prawa w obronie dzieci jest pierwszym warunkiem bezpieczeństwa za granicą każdego polskiego dziecka, zarówno objętego opieką zastępczą, jak i opieką własnej rodziny. Społeczna, narodowa obrona dzieci jest konieczna dla ochrony dzieci pozostających pod opieką własnych rodzin, ponieważ za granicą ochrona rodzinna jest bardzo trudna i kosztowna.

Nie można się łudzić, że obcokrajowcy polujący na dzieci, którzy dowiedzą się, że wolno im porwać polskie dziecko i bezkarnie przetrzymywać je przez półtora roku w swoim gospodarstwie rolnym, będą badali status prawny dziecka, gdy w Polsce lub za granicą nadarzy im się okazja jego uprowadzenia w celu "uczenia dziecka miłości z perspektywy rodzinnej" oraz "łączenia się z nim".

Dzieci wydane za granicę mają wciąż polskie obywatelstwo, a przejęcie opieki, "przysposobienie", "adopcja" dokonane w złej wierze i poprzez oszustwo, nie powinny wywoływać skutku prawnego. Należy wznowić postępowania o przysposobienie. Obcokrajowcy zgodzili się na stosowanie polskiego prawa, składając do polskiego sądu wniosek o przysposobienie polskiego dziecka. Wznowienie postępowania jest częścią procedury prawnej, którą zaakceptowali. Obywatelom USA i Belgii prawo państwowe i międzynarodowe zabrania porywania i przetrzymywania w swym domu cudzego dziecka.

Gdy politycy opowiadający o swej rzekomej trosce o dzieci wykorzystują stanowiska państwowe, by pozostawić zgwałcone dziecko w rękach rodziny gwałciciela, i by odmówić dziecku odszkodowania za okaleczenie, które obciąży je na całe życie, ich działanie nie ma wymiaru jednostkowego. Ostentacyjny pokaz bezkarności pozbawia ofiary obecne i przyszłe zdolności do oporu, do obrony. Jest również wyzwaniem wobec społeczeństwa, próbą zabrania mu poczucia własnej godności, ponieważ traci godność ten, kto musi okazać swą niezdolność do żądania ukarania osób winnych umyślnego dopuszczenia do gwałtu na dziecku i do okaleczenia dziecka.

Kto jest władnym blokować w Polsce jednocześnie postępowanie karne oraz wznowienie postępowania o przysposobienie w sprawach umyślnego wydania dziecka gwałcicielowi i umyślnego porwania oraz uwięzienia dziecka? Komu wolno bezkarnie organizować i ukrywać wywóz dzieci do USA i innych krajów na zamówienia, celem ich udostępniania w prywatnych mieszkaniach w ścisłej izolacji i bez świadków? Czy dysponenci władzy państwowej lub władzy nad władzą państwową mogą powstrzymać pytania o organizowanie przez sędziów i pracowników ministerstw wywozu dzieci za granicę na zamówienia gwałcicieli, oraz wykluczyć dopuszczenie organizacji społecznych do akt i dokumentów tego procederu, aby uniemożliwić jego wyjaśnienie?


Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo
ul. Święty Marcin 29/8, 61-806 Poznań (Poland)
e-mail: sws@wolspo.org, fax.: 0048 61 666 1059, tel.: 0044 330 325 0405


  1. "http://archive.li/KAnWu".

  2. "http://archive.li/VVbgu".

  3. "http://wolnespoleczenstwo.org/pl/panstwo-belgowie-wplacili-pieniadze-za-dziecko/".

  4. "http://archive.li/WWstC".

  5. "http://archive.li/9crwz#selection-355.1-355.155".

  6. "http://archive.li/oSJ2j".

  7. "http://archive.li/9crwz".

  8. "http://archive.li/jym6s#selection-197.60-197.217".

  9. "connecting with a child", "http://archive.li/jym6s#selection-353.1-353.187".

  10. "http://archive.li/v7eiJ#selection-2237.0-2237.30", "http://archive.li/QFJsf".

  11. "http://archive.li/GXDmp#selection-9423.0-9467.39".

  12. "http://archive.li/9crwz#selection-343.183-343.250".

  13. "http://archive.li/DfB6R".

  14. "http://archive.li/IhwiK".

  15. "http://archive.li/HJA6e#selection-823.152-823.286", "http://archive.li/GXDmp#selection-7359.0-7371.93".

  16. "http://archive.li/0cal7".

  17. "http://archive.li/HJA6e".

  18. "http://archive.li/jym6s#selection-333.51-333.264".

  19. "http://archive.li/GXDmp#selection-7359.0-7511.76".

  20. "http://archive.li/IhwiK", "http://archive.li/2ZtY5#selection-11073.0-11214.0".

  21. "http://archive.li/zrd4D".

  22. "http://archive.li/UPzr1".