Sądowy zamach na wolność słowa w sprawach uchodźczych
Sędzia Marta Marczewska w Sądzie Rejonowym Lublin - Zachód w Lublinie i prokuratorzy Prokuratury Rejonowej Lublin - Południe w Lublinie, kierowanej przez prokurator Justynę Rutkowską-Skowronek, rażąco nadużyli swych uprawnień, by tłumić polską demokrację i demokratyczny sprzeciw wobec działań politycznych w sprawach uchodźczych.
Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo zawiadomiło Prokuratora Okręgowego w Lublinie Cezarego Maja o naruszeniu konstytucyjnej wolności wypowiedzi przez sędzię Martę Marczewską oraz prokuratora rejonowego w Lublinie, dokonanym poprzez skazanie dnia 18 lutego 2016 r. samotnej matki na grzywnę w wysokości 800 złotych i dwóch miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za odniesione do nieokreślonych osób wyrażenie: "Brudasy pierdolone. Jeszcze pomocą gardzą. Do gazu", umieszczone w serwisie Facebook.
Zdaniem Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo sędzia i prokurator bezpośrednio naruszyli polskie prawo. Umieszczone w towarzyskim serwisie internetowym wyrażenie: "Brudasy pierdolone. Jeszcze pomocą gardzą. Do gazu", jest niewątpliwie wysoce nieuprzejme, jednak zarazem bez wątpienia mieści się w granicach wolności słowa z art. 54 Konstytucji, ponieważ wypowiedź samotnej matki, osoby prywatnej, w serwisie służącym kontaktom indywidualnym, a nie publikacjom, bez wątpienia nie stanowi zagrożenia określonego przepisem art. 31 Konstytucji, pozwalającego ograniczyć wolność wypowiedzi. Rozsądna ocena możliwych skutków takiej wypowiedzi oczywiście wyklucza spowodowanie przez nią zagrożenia porządku publicznego. Historia nie odnotowała przypadku wywołania jakichkolwiek działań społecznych wskutek jednej wypowiedzi samotnej matki. Zgodnie z art. 1 par. 3 Kodeksu karnego jedna taka wypowiedź nie powoduje odpowiedzialność karnej, gdyż nie wystarcza do stwierdzenia przestępnego zamiaru i jego wykonalności, będących podstawą uznania winy.
Zgodnie z art. 256 Kodeksu karnego odpowiedzialność karną ponosi wyłącznie osoba, która umyślnie "nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość", chcąc wywołać tę nienawiść. W przedmiotowej sprawie takiego zamiaru oczywiście nie było. Określenie "brudasy" nie jest wskazaniem "różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych". Wypowiedzi nie skierowano przeciwko jakiejkolwiek wyróżnionej grupie narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. Wyrażenie "do gazu", jakkolwiek w Polsce z dziejowych powodów rażąco niewłaściwe, nie było umyślnym wezwaniem do "nienawiści", do przyjęcia nienawistnej postawy; nie wyrażało zamiaru konkretnego działania; nie było nawet wyrazem jednostkowej utrwalonej postawy i przekonań. Wyrażało tylko uprawnione chwilowe emocje.
Wszyscy obywatele Rzeczypospolitej mają z art. 54 Konstytucji prawo poznawać poglądy swych współobywateli, by na ich podstawie podejmować decyzje o swym udziale w demokratycznym rozstrzyganiu spraw państwowych. Nieuprzejmie i emocjonalnie wyrażane poglądy są także konstytucyjne chronione, ponieważ dzięki ich poznaniu można zapobiec zdarzeniom powodującym poważne szkody.
Stanowisko Stowarzyszenia znajduje wsparcie w powszechnie w filozofii prawa i polityki wyrażanym przekonaniu o potrzebie porzucenia szkodliwego i prostackiego stosowania środków karnych ograniczających wolność słowa dla rzekomej ochrony wyodrębniających się grup społecznych. Współczesną normą takiej ochrony jest ograniczanie wolności słowa środkami karnymi wyłącznie dla zapobiegania bezpośredniemu wywoływaniu szkody wypowiedzią. Rozwój standardów demokratycznego państwa prawnego w tym zakresie następująco streścił Nick Cohen: "Prostoduszni liberałowie byli niegdyś zwolennikami karania wyrazów rasizmu, homofobii i mizoginii. Podczas gdy Mill byłby tylko skłonny zezwolić policji na aresztowanie demagoga podburzającego tłum przed meczetem lub barem dla homoseksualistów, oni chcieli prawnie regulować wypowiedzi, które bezpośrednio nie powodowały przestępstwa. By użyć sformułowania filozofa Joela Feinburga, zastąpili oni Millową zasadę szkody zasadą »obrazy«, podług której społeczeństwu wolno karać wypowiedzi, które ludzie uznają za wyjątkowo obraźliwe." ("Naïve liberals were once comfortable with punishing expressions of racism, homophobia and misogyny. Whereas Mill would only allow the police to arrest a demagogue whipping up a mob outside a mosque or a gay bar, they wanted to regulate writing and speech which did not directly cause crime. To use the phrase of the philosopher Joel Feinburg, they replaced Mill's harm principle with an 'offence' principle, which held that societies are allowed to punish speech that people find exceptionally offensive."; Nick Cohen, You Can't Read This Book: Censorship in an Age of Freedom, London 2013, str. 229).
Przedstawione poczynania sędzi i prokuratorów charakterystyczne są dla państw totalitarnych, które ograniczają wolność słowa, by uniemożliwić społeczeństwu obronę swych praw. Bezpodstawne skazanie dobitnie pokazuje, że potrzebna jest w sądownictwie ława przysięgłych i obywatelski nadzór nad sprawowaniem władzy sądowniczej, bez których sądy stają się narzędziami politycznych represji.