Opiekun prawny Katarzyna Błocka-Ostapiuk

1.

2.


Protokoły dwóch rozmów: opiekun prawny Katarzyna Błocka-Ostapiuk, 
pracownica Ośrodka Adopcyjnego Dolnośląskiego Ośrodka Polityki 
Społecznej, nęka rodzinę naturalną i grozi rodzinie zastępczej celem 
pozyskania dziecka do adopcji; 2016-10-09, 2016-11-27:



1.

O:  Sędzia mi przez telefon powiedziała, że Pani złożyła...

P:  No to źle powiedziała, nie, o zmianę opiekuna prawnego.

O:  Na kogo, kogo Pani podała?

P:  Ja nie podałam nikogo.

O:  Aha, w jakim celu Pani chce zmienić opiekuna prawnego?

P:  W jakim celu?  Bo jestem oszukiwana niestety.

O:  Przez kogo?  Przeze mnie?

P:  Tak.

O:  Przez opiekuna prawnego?  W jakich kwestiach jest Pani oszukiwana?

P:  Już Pani mówię.

O:  No słucham.

P:  Chociażby, widzi Pani z tą Warszawą.

O:  No...

P:  Powiedziała Pani mi, że nie chciała mi Pani dać Adama... bo nie, bo 
on jedzie na mecz do Warszawy.

O:  No.

P:  A to nie prawda, bo przecież on przyjechał i było pytane "Adaś był 
na meczu?"

O:  Nie był na meczu, bo zmieniliśmy zdanie i to jest prawda.

P:  Byli na spotkaniu z Amerykanami, no to jest jedna sprawa.

O:  Tylko, że ja też nie mówiłam, że on jedzie na spotkanie z 
Amerykanami?

P:  Nie, nie.

O:  On po tym spotkaniu do Pani przyjechał, a było inaczej.  On nie miał 
jechać na mecz, i miał być połączony mecz ze spotkaniem z Amerykanami, 
ale mecz został odwołany.  Znaczy odwołany – doszliśmy do wniosku, że 
na meczu jest za dużo ludzi i to nie jest korzystne, ale przecież jak 
wróciliśmy od Amerykanów to Adaś wszystko Pani opowiedział.  Ja tu 
byłam z Adasiem, pokazywał zdjęcia i mówiliśmy, że było spotkanie z 
Amerykanami.

P:  Tak, no wtedy.

O:  No to fakt, że miał jechać na mecz, ale my zmieniliśmy, no to był 
taki plan, że on miał jechać na mecz, ale w końcu nie pojechał, 
zmieniliśmy, tak, no

P:  O co pisałam?  O zmianę opiekuna.

O:  No, ale sędzia zrozumiała, że to Pani chce, żebyście mogli.

P:  Nie, no to źle zrozumiała mnie.

O:  No to w takim razie wzywa Panią na jutro, na 9:00, żeby Pani to 
wyjaśniła, dobrze?  Umówmy się tak: proszę dać szansę temu dziecku, że 
jeżeli Adaś powie, że nie chce jechać do tej adopcji, to on nie 
pojedzie, dobrze?

P:  Dobrze, ale on sobie nie zdaje sprawy.

O:  A czemu sobie nie zdaje sprawy?

P:  Bo dopiero teraz jak był przed Wszystkimi Świętymi, to mi 
powiedział, że to jest tak daleko, bo on nawet nie wie gdzie to jest.

O:  Dobrze.

P:  Ja mówię mu Adaś, licz się z tym, że nie będziemy mieli kontaktów, 
tak.

O:  No tak i on się na to godzi, on to rozumie i co dalej?

P:  Nie będę...  To co w tych rozmowach jest.  Rozmawiają rodzice 20 
minut, raz w miesiącu.

O:  Dobrze Pani Tereso, a co Pani ma innego w zamian dla Adasia?  
Słucham, co Pani proponuje innego dla Adasia?

P:  Nie wiem.

O:  Dom dziecka?

P:  Nie.

O:  Ośrodek szkolno-wychowawczy?  Poprawczak?

P:

O:  Nie, no to pytam co Pani dla niego proponuje?  Dom dziecka, tak?

P:  Nie.

O:  A co?  To co innego?

P:  Tam jest zbieranina.

O:  Co innego Pani proponuje dla Adasia, słucham?

P:  Rodzinę zastępczą, tutaj no.

O:  Którą?

P:  A skąd ja mam wiedzieć?

P:  Nie ma takiej rodziny zastępczej, rozumie Pani?  Ona nie robi tego 
dobrowolnie z miłości do Adasia.  Pani Małgosi zaproponowano, żeby 
zaadoptowała Adasia.  Powiedziała "Nie".  Rodziną zastępczą niezawodową 
też nie chce być dla Adasia.  Dostała 1500 zł na utrzymanie Adasia, to 
dla niej jest za mało.  Ona chce otrzymywać pensję w wysokości 2700, 
dla siebie jako pensję, tak plus 1500 na utrzymanie Adasia plus 1500 na 
utrzymanie... i to jest życzenie pani Małgosi, i też można by na to 
przystać pod warunkiem, że pani Małgosia by solidnie wykonywała swoją 
pracę.  Pani Małgosia biorąc pensję 2700 co robiła z Adasiem?  Adaś od 
8:00 do 16:00 był w szkole, pani Małgosia po to dostawała pensję, żeby 
nie chodzić do pracy, prawda?  Adaś od 8:00 do 16:00 był w szkole, 
potem szedł do świetlicy, potem na treningi, tak?  Tak było i proszę 
się nie oszukiwać.  I w tym systemie Adaś za chwilę by wylądował...  A 
wie jeszcze Pani, co mówiła o Adasiu? Że Adaś pochodzi z rodziny 
patologicznej.

P:  Jaka to rodzina jest patologiczna?

O:  Co znaczy, że Pani jest tą rodziną patologiczną.  Tak oficjalnie 
pani Małgosia mówiła, dlatego mnie nerwy biorą, jak Pani ją słucha i 
Pani Jej broni, i to nie my nie zgadzaliśmy się, żeby pani Małgosia była 
rodziną zastępczą dla Adasia, tylko sędzia.  Sędzia jak usłyszała to co 
mówi pani Małgosia o Adasiu, że z niego wyrośnie przestępca, że on się 
nie nadaje do żadnej adopcji, to po prostu mnie mało szlag nie trafił.  
Mówiła, że Adaś się nie potrzebuje przytulać, Adaś się nie bawi 
zabawkami, Adaś miał bardzo mało ciuchów, miał tylko te rzeczy, które 
pani mu kupiła.  Pani Małgosia, Adasia żeśmy zabierali od niej, nie 
dała mu żadnych rzeczy.  Dała mu stare, za małe podkoszulki.

P:  Zawsze dokupywałam jak przyjeżdżał na wizytę kupowałam.

O:  I pani Małgosi było wygodnie mieć Adasia w rodzinie zastępczej, i 
taka jest prawda, i pani Małgosia nie walczy o dobro tego dziecka, tylko 
o dobro swoje, proszę mi wierzyć, że zanim pani Małgosia została 
rodziną zastępczą zawodową nie miała pracy, rozumie Pani?  Nie miała 
pracy, nigdzie nie pracowała, to jest dla niej chęć zarobku.  Wróćmy do 
naszych spraw.  Ja rozumiem, że Pani jest ciężko, że to jest Pani 
prawnuczek wychowany od urodzenia, ja to wszystko rozumiem, ale to 
naprawdę jest dla Adasia szansa.  Adaś ma potencjał i w piłkę nożną, i 
ktoś to musi wykorzystać.  Pani nie jest w stanie tego zrobić.  Pani 
Małgosia nie chciała również, i ja innej rodziny dla Adasia nie mam, 
gdybym miała polską rodzinę proszę mi wierzyć, że ja od roku opowiadam 
wszystkim ludziom o Adasiu.  W Polsce ludzie boją się dużych dzieci, 
boją się.

P:  Tak, bo chcieliby małe dziecko sobie wychować

O:  Naprawdę to jest 8 lat.  Adaś będąc pełnoletni może się spakować i 
wrócić do Polski.  Ta rodzina mu na pewno na to pozwoli. To jest 
naprawdę światła, mądra rodzina.  Jeżeli Pani będzie miała, jakby taką 
możliwość, jeśli oni przyjadą tutaj do Polski to się z Panią spotkają, 
tak?  Bo to jest jej pomysł na to, że ona się nie zgadza na tą adopcję, 
tylko, że pani Małgosia nie zgadza się na adopcję nie tylko Adasia, ale 
nie zgadzała się również na adopcję małej dziewczynki trzyletniej do 
rodziny w Polsce i też robiła nam problemy, więc ona nie robi tego dla 
Adasia.  Ona robi to dla siebie, bo ona chce błyszczeć, ona chce być 
ważna, ona chce teraz całemu światu pokazać jaka to ona jest za 
dziećmi, a tak naprawdę jej chodzi tylko i wyłącznie o jej pensję.  
Niestety jest mi przykro to mówić, ale ja panią Małgosię znam od kilku 
lat i widzę, że jest coraz gorzej z tą panią.  Proszę się zastanowić 
czego potrzebuje Pani prawnuczek, on sobie może nie zdaje sprawy, że to 
jest daleko, może być...

P:  On sobie nie zdaje sprawy.

O:  Pewnie będzie tęsknił, ale będzie miał fajnych rodziców, będzie miał 
koło siebie Emila 11 letniego chłopca z Polski, a którym będzie mógł 
rozmawiać po polsku.

P:  Dobrze, jeszcze jedno.  Mówił, żeby Emil dzwonił do Pani.  Dobrze, 
mówię "Adaś rozmawiałeś z tym chłopcem?  Z tym Emilem?  "Babciu nie".  
No to jak dzwonił, co on rozmawiał, o czym?  Chciałabym, żeby jak 
będzie dzwonił, to zapytał jak mu tam jest, jak mu tam leci i czy jest 
dobrze wszystko.  Mówił "Babciu ja Ci powiem" --- no nie wiem nic, nic 
nie wiem --- "Wszystko będzie dobrze i Ty nie mów mi, że będzie źle".

O:  Bo Pani nie może go straszyć, że będzie źle.

P:  Ja go nie straszę!

O:  No, a kto go straszy, że będzie źle?  Że jest daleko?

P:  On sobie nie zdaje sprawy.

O:  Tak, nie zdaje sobie sprawy, ale niestety nie zdaje sobie sprawy co 
go czeka jak zostanie w Polsce.  Tak samo sobie nie zdaje sprawy, co go 
czeka, bo ja jestem pewna, że gdyby mieszkał u pani Małgosi i zaczęłyby 
się problemy wychowawcze, natychmiast ląduje w ośrodku wychowawczym, 
tak jak Wojtek.  Natychmiast.

P:  To jest, takie sprawozdania złe do Polski, że dziecko to, tamto.  To 
jest jakiś okres, a po tym okresie, co Polska nie ma na to żadnego 
wpływu...

O:  Po tym okresie ta rodzina dobrowolnie wysyła sprawozdania, tak?  My 
mamy takie sprawozdania.  Wysyłają...

P:  Co z tego, że przypuśćmy jest dzisiaj.  Nie spełnia moich 
obowiązków, to co bym chciała, żeby to dziecko robiło to czy tamto.  
Nie spełnia tego co ja chcę.  No to druga rodzina chce i oni go biorą i 
znowu go adoptują, następna rodzina i potem takie dziecko nie wiadomo, 
pojechało tu, a nie wiadomo, gdzie ono dalej jest już, bo kontakt z 
dzieckiem się urywa całkowicie.  Tak mówią ci, co szukają tych dzieci.

O:  Dobrze, ale to w innych przypadkach, to są stare sprawy, to są 
sprawy sprzed iluś lat, nie teraz, nie bieżące.  Kontakt się urywa, bo 
te dzieci były małe albo nie miały z kim tu w Polsce utrzymywać 
kontaktu.  Proszę zobaczyć jak technika poszła do przodu.

P:  Dobrze, wczoraj znowu było tak z tymi z Rosji, co Putin wstrzymał do 
Ameryki, do Unii europejskiej te sieroty, a wcześniej tez było coś, że 
te dzieci są w Belgii, ten chłopczyk zaginął.

O:  No.

P:  I tak sobie myślę, no nie wiadomo co z nim będzie.

O:  A czemu przewidujemy, że z Adasiem będzie najgorsze?  To tak samo 
tu, jak trafi do rodziny zastępczej albo do domu dziecka i tak samo 
będzie miał.  Źle trafi i będzie miał kichę.

P:  Ja to nie jestem przekonana po tych Francuzach.

O:  Co po Francuzach?  Francuzi chcieli Adasia przyjąć, tylko co było?  
Adaś nie chciał, bo się bał, bo pani Małgosia mu nakładła do głowy, że 
on się nie nadaje, że Francuzi są niedobrzy, że sobie z nim nie poradzą.

P:  Skoro nim rzuca jak piłeczką no to...

O:  Nie rzucał Adasiem.

P:  Adam twierdzi, że rzucił nim.

O:  On go przytrzymał, bo Adaś wpadł w panikę, w szał wpadł.  Poza tym 
Adaś jest mądrym dzieckiem, on się bardzo szybko nauczy angielskiego i 
to też będzie dla niego jakaś szansa, bo być może, że wróci do Polski i 
będzie dobrze znał angielski, znajdzie w Polsce pracę i jeszcze pomoże 
matce i swojemu rodzeństwu.  Ja rozumiem, że Pani go kocha, ja 
rozumiem, że Pani się o niego martwi.

P:  Bo to jest moje dziecko.

O:  Ja wszystko rozumiem, ale tu Adasia czeka naprawdę... trzeba coś 
postanowić w jego sprawie.  Może tu zostać rzeczywiście w Polsce, ale 
będzie w jakiejś zawodowej rodzinie zastępczej, która – proszę 
posłuchać jak jest w zawodowych rodzinach zastępczych – jeżeli ktoś 
straci pracę albo ktoś z nich zachoruje Adaś ląduje w kolejnej 
rodzinie, jeśli pójdzie do placówki rodzinnej, tak?  Bo ja już się 
zastanawiam nad placówką rodzinną to znowu, jeśli z jakichś powodów ta 
placówka będzie dla niego się rozwiązywać, to znowu dla Adasia trzeba 
będzie szukać innej rodziny.  Jedyną szansą, że Adaś już nie będzie 
więcej zmieniał miejsca zamieszkania i nie będzie miał kolejnych 
opiekunów jest wyjazd.  Jeżeli ta adopcja się nie uda to niestety tak 
będzie z Adasiem, że będzie dzieckiem państwowym, tak?  Co oznacza, że 
jedną decyzją przeniesie go się z jednego domu do innego domu.  Pani 
dużo dobrego dla niego zrobiła.  On jest fajny.  Pani Ewa mówi, że to 
jest naprawdę bardzo fajne dziecko.

P:  To co mogę to mu kupuję...

O:  Ale to nie o to chodzi, żeby kupować.

P:  Ja wiem.

O:  O to chodzi, żeby on w końcu miał stałe miejsce, żeby miał dom.

P:  On chce do mnie przyjechać chętnie.

O:  No dobrze, przyjechać, ale mieszkać z Panią nie może.

P:  Biedak ostatnio wyjeżdżał z płaczem.  "Dlaczego płaczesz?" --- 
"Babcia choć raz chce się przespać tutaj, w tym domu".

O:  Tylko po co ma się tu przespać?

P:  Ja mówię "Adaś wiesz, że nie możesz".

O:  To nie o to chodzi.  Pani Tereso, ja Pani powiem dlaczego ja bym nie 
chciała, żeby Adaś tutaj nocował.  On i tak pójdzie do sąsiada na dół.  
Obrazi się na Panią i będzie tam siedział, i Pani sobie z nim nie 
poradzi, a jak mu się raz pozwoli to on będzie chciał kolejny raz, bo 
Adaś tak ma i będzie siedział na tym internecie.  Ja też go musiałam 
ściągać od komputera, od gry w FIFA dlatego, jeśli tu przyjedzie to 
jest bez sensu, bo on i tak z Panią nie będzie siedział tylko przed 
komputerem, a tak, jeśli on przyjeżdża tylko na kilka godzin to on 
bardziej woli być z Panią niż przed komputerem.  Dlatego to jest tak 
zrobione. Sędzia... a to jest i tak sprawa o dopuszczenie, a jutro jest 
sprawa o zmianę opiekuna prawnego, więc proszę przyjść na godzinę 9:00, 
tam na Plac Powstańców, tam już kiedyś Pani była na rozprawie o 
przepustki.  Sędzia Panią wysłucha, tak?  I w czym jest sprawa.  Nie ma 
innego kandydata na dzień dzisiejszy i oczywiście można wskazać innego, 
tylko po co?  Kogoś kto jest przeciwny adopcji Adasia?  Proszę bardzo, 
to ja mogę się wycofać, ale wtedy ja nie biorę odpowiedzialności za to, 
gdzie Adaś będzie umieszczony, czy będzie na lekcyjnej w domu dziecka, 
czy gdzieś indziej.  Poza tym Adaś to odbierze jako zamknięcie mu drogi 
do spróbowania adopcji.  My ciągle mówimy, że to jest próba i Adaś 
teraz mówi, że on słyszał, że on się nie nadaje do adopcji.  To znaczy, 
co?  Jest gorszy?

P:  Nie, ja mu nigdy takich rzeczy nie mówiłam.

O:  No, ale ciocia Małgosia mu takie rzeczy mówiła, że on się do adopcji 
nie nadaje.  Jak to się nie nadaje?  Mówię Adaś jesteś fajnym 
chłopakiem, jesteś świetny.  Sędzia powiedziała, że przesłucha Adama, 
zapyta go wprost, czy on chce.  Oprócz sędzi on będzie też w Warszawie 
pytany przez Rzecznika Praw Dziecka, tak?  Działalność pani Małgosi 
spowodowała, że Rzecznik Praw Dziecka też się interesuje tym chłopcem, 
a więc to nie jest tak, że tylko ja decyduję o adopcji tego dziecka.  
Sąd we Wrocławiu, ale jeszcze w tej chwili Rzecznik Praw Dziecka w 
Warszawie, więc jeszcze pracownicy w Warszawie będą pytać Adasia, czy 
on, aby na pewno chce iść do adopcji, tak?  Żeby nie było, że to ja 
pytam, pani Ewa, żeby to były osoby postronne, więc będzie 
zabezpieczone dobro dziecka, w postaci Rzecznika Praw Dziecka, on 
wydeleguje kogoś, kto zapyta Adasia, czy on rzeczywiście chce iść do 
adopcji.  Jeżeli Adaś po spotkaniu z Amerykanami dalej będzie mówił, że 
chce, to dajmy mu szansę niech spróbuje.  My mamy kontakty z 
organizacją, która zajmuje się Adasiem, tą rodziną.  Ta rodzina jest 
świadoma, mamy do nich mail, będą wysyłać maile ze zdjęciami Adasia, 
tak?  Tak jesteśmy umówieni, założą telefon Adasiowi, była też mowa, 
żeby Adaś mógł do Pani dzwonić.  Oni nie dzwonią tu do Polski do nas, 
bo ja też po angielsku nie rozmawiam, więc nie ma sensu, żeby oni teraz 
dzwonili.  Szczególnie, że to było na takim etapie, że nie było wiadomo 
jakie będą decyzje.  Teraz, jak już Adaś tam pojedzie wszystko umówimy 
jak to ma wyglądać, będą wysyłać maile.  Pani pewnie nie będzie 
odbierać, ja będę je Pani przynosić, tak możemy się umówić.  Dajmy sobie 
szansę, jeżeli się okaże, że Adasiowi jest tam bardzo źle, tak?  
Rzeczywiście źle, to są różne możliwości, żeby tam polecieć, pojechać, 
naprawdę są.  To nie jest tak, jest ambasada Polska.

P:  Wiem, że 2000 zł -- 3000 zł kosztuje lot tam i z powrotem.

O:  Ale, dlatego mówię, że można też normalnie do ambasady zadzwonić, że 
mamy informację, że Adasiowi się źle dzieje, proszę tam kogoś wysłać.  
Naprawdę to jest XXI wiek, to co oni opowiadają to oni opowiadają 
jakieś zamierzchłe czasy, gdzie te rodziny nie były sprawdzane, tak?  W 
tej chwili te rodziny, ta rodzina jest lepiej sprawdzona niż rodziny w 
Polsce, tak?  Więc to są naprawdę sprawdzone rodziny, to nie jest byle 
kto z ulicy.  Kiedyś tak może bywało.  Natomiast w telewizji się 
rozdmuchuje sprawy stare, jakieś rzeczywiście nie wiem, gdzieś 
załatwione może dawno temu i tak było, że te dzieci były potrzebne 
komuś do pracy, ale nie dzisiaj.  Poza tym mówię, to nie są farmerzy, 
ten Pan pracuje w banku, to, ze on oprócz tego ma ziemie to jest co 
innego.

P:  Niech sobie ma.

O:  Ale on tam ma kombajny i pracowników.  On nie potrzebuje parobka do 
pracy.  On pracuje w banku, to nie jest gospodarz, to nie jest rolnik, 
a że ma ziemię i tę ziemię obrabiają kombajny i inne no to oni o tym 
piszą tak?  Ale to nie jest taki rolnik jak u nas, że oni potrzebują go 
tam do pracy na roli.  To jest zupełnie inny obraz tego.  Zobaczymy co 
powie Adam, no ale jak powie: "Tak, chcę jechać", no to dajmy mu 
szansę, niech jedzie.  Ilu Polaków jedzie daleko, do pracy?  I jadą, i 
udaje im się.  Spróbujmy, naprawdę spróbujmy, bo Adam jest teraz na to 
nastawiony, bo co innego jak on miałby wątpliwości, ponieważ w tej 
chwili, jeśli my teraz wycofamy się z tego wszystkiego to on będzie się 
czuł źle.  Ja rozmawiałam z panią Małgosią zanim przyjechali Francuzi, 
jak ona mówiła, że Adaś się nie nadaje do adopcji.  Pytałam "Niech Pani 
go adoptuje" --- "Nie, nie bo ja nie mam pieniędzy".  Wie Pani, jakby 
mnie zależało na jakimś dziecku, to bym poszła do innej pracy, bo i tak 
to dziecko pół dnia spędza w świetlicy i bym go adoptowała.  A nawet 
gdyby Adaś nie pojechał, to też pani Małgosia chyba tego nie rozumie, 
że nawet gdyby Adaś nie pojechał dalej i został tu w Polsce, to nie 
będzie u niej w rodzinie zastępczej, bo sędzia się na to nie zgodzi, i 
proszę nie wierzyć pani Małgosi, bo to jest kobieta, która zadba o swój 
interes, a nie o interes Adasia.  Pięknie mówi, wie jak to powiedzieć, 
wie jakich argumentów użyć, ale to jak zajmuje się dziećmi budzi 
wątpliwości.  Na pewno u mnie, jak będzie dalej wojować, to ja jej 
wyciągnę to wszystko, bo ja nie chcę z nią wojować, ani nie chcę nic 
wyciągać, ale jak będzie dalej wojować to po prostu powyciągam jej jak 
ona się zajmuje dziećmi.  Tyle, bo ja nie wiem jak dotrzeć do tej 
kobiety, a Adaś jest fajnym chłopcem, to jest naprawdę bardzo fajny 
chłopiec.  Zobaczymy, ja bym spróbowała, ja wiem, że Panią serce boli, 
że to daleko, że Pani go nie będzie widywała, ale ja naprawdę wierze, 
że ta rodzina jest w stanie przyjechać w wakacje i się z Panią spotkać, 
ja im wierzę.  Spróbujmy, będą przecież telefony, nie wiem, można 
oszczędzić i polecieć do stanów.  Ja nigdy nie byłam, oszczędzę, wezmę 
kredyt, polecę do Adasia i zobaczę jak tam jest.  Umawiamy się o 9 w 
sądzie, sala 14:00, pamięta Pani gdzie to jest?

P:  Tam na dole.

O:  Proszę być o 9:00 sędzia panią dopuści do tej sprawy, zapyta.

P:  Nie, że ja chcę przyjechać.

O:  Dobrze, Pani chce uczestniczyć, to właśnie jutro jest sprawa o 
zmianę opiekuna prawnego i sędzia powiedziała, żeby Pani przyszła.  Ja 
będę wnioskować, żeby wyznaczyć.  Spróbujmy dajmy szansę temu chłopcu.



2.

O:  Ja przyszłam, żeby Wam pokazać.  Pani i Adamowi, ze to nie jest 
tak, że nic nie wiemy jak dzieci wyjeżdżają, wcale tak się nie dzieje.

P:  Wie pani to co słyszę to jest...

O:  To Panią ktoś źle tutaj informuje, proszę zobaczyć.

W:  Tamta ciocia.

O:  No wiesz tamta ciocia jakieś swoje sprawy załatwia, a państwo z 
organizacji, oni krzyczą na wszystko.  Czy im się to podoba czy nie.  
Proszę zobaczyć.  Tak wyglądają sprawozdania różnych dzieci.  Takie 
sprawozdania dostajemy dzieci które są adoptowane.  Proszę zobaczyć. 
Takie sprawozdania my dostajemy co pół roku.  Proszę zobaczyć jak 
dziecko się rozwija, jak chodzi do szkoły, ze zdjęciami.  Tak, że to co 
ktoś tam mówi, to jest ten ktoś, kto się na tym nie zna. I jest 
wszystko opisane.  To jest akurat dziecko, do Hiszpanii pojechało.  I tu 
są tłumaczenia, proszę bardzo.  Ja wzięłam jedną teczkę a taką teczkę 
my co pół roku dostajemy.  Tak że na prawdę, to co mówią inni to po 
prostu nie wiedzą.  Tak?  Oni nie przyszli, nie pytali jak tam jest.  
Naprawdę, jakbym nie wierzyła w to, że to się udaje, to bym nie 
pracowała w tej instytucji.  A ja wierzę, ze to się udaje.  Ale to 
jakby decyzja jest trochę Adama, trochę Pani, zobaczymy jak to będzie. 
 To nie jest tak, że my nie wiemy co się dzieje u tych dzieci.  Za 
chwile będzie sprawozdanie o Emilu.  Bo Emil będzie tam pół roku i za 
chwilę będziemy mieli sprawozdanie o Emilu ---

P:  Od czerwca jest.

O:  i będziemy mieli tłumaczone.  Tu następne dzieci.  Proszę bardzo.  Tak, 
że na prawdę my wiemy co się dzieje u tych rodzin.  To nie jest tak.  I 
nie jest tak, z adopcja ma być na 8 lat.  Jeśli Adaś będzie chciał 
wrócić po 8 latach, do Polski, jako pełnoletni chłopak, to oni mu w tym 
pomogą.

W:  Jak to 8 lat?

O:  Bo 18 lat się ma jak się jest pełnoletnim.  Tak?  Jeśli powie, że na 
stałe chce mieszkać w Polsce, albo jeśli chce studiować w Polsce.  To 
oni mu pomogą.  I o tym ja mówiłam, że po 8 latach on będzie mógł 
zdecydować, i będzie mógł wrócić do Polski.  A nie tak, ze po 8 latach 
oni powiedzą "do widzenia", wracaj se do Polski, mamy cię w nosie.  
Tak?  Bo jak będzie chciał zostać i tam studiować to będzie studiował.

P:  [Niezrozumiałe].

O:  Ja rozumiem, dlatego ja próbuję wytłumaczyć różne takie niuanse.

P:  Jest to dziecku u tej rodziny w Stanach, taki przykład daję, i nie 
spełnia ich tych, no ich obowiązków, warunków, na których je przyjęli, 
no i mają prawo przez Internet oddać to dziecko do innej rodziny i wtedy 
już Polska się nie interesuje.

O:  Nie, nie.  To nie jest tak.  To jest wtedy jeśli to są rodziny 
zastępcze.  To one wtedy oddają te dzieci.  Natomiast jeżeli oni 
adoptują Adama, to oni będą jego rodzicami.  I oni jako rodzice, będą 
się nim zajmować i opiekować.  Więc on po nich dziedziczy.  To nie jest 
na wychowanie do rodziny zastępczej.  Do rodziny zastępczej to jest w 
Stanach, że właśnie te dzieci jak są niegrzeczne to do innej rodziny 
zastępczej...

P:  No i potem szukaj wiatru w polu.

O:  Nie, nie.  To jest tak, oni stają się rodzicami tego dziecka.  I 
jako rodzice, mają dbać o swoje dziecko.  Więc nie ma, ze im się Adaś 
nie spodoba.  Oni po to go tutaj poznają, ze potem on jest ich 
dzieckiem i mają się nim zajmować, tak jak własnym dzieckiem.  Do 
pełnoletniości i później.  Tak?  Nie mają prawa go nikomu innemu oddać.  
On dostaje ich nazwisko, tak? Więc nie może być tak, z e za chwilę ma 
inne nazwisko.  Tak?  Nie można rozwiązać adopcji.  A gdyby nawet 
chcieli rozwiązać adopcję, to wtedy on wraca do Polski.  Ale to się nie 
zdarza.  My nie mieliśmy jeszcze przypadku, żeby ktoś chciał rozwiązać 
adopcję.  Za granicą.  Tak?  Może się zdarzało, że dzieci były 
niegrzeczne, że jakieś problemy wychowawcze były z tymi dziećmi, no ale 
to se radzili tak, jak zwykli rodzice.  Szło dziecko do pedagoga do 
szkoły Bo to tak jak normalni rodzice, idą do pedagoga do szkoły.  
Zresztą jakby Adasiowi było źle, no to on tam ma pedagoga w szkole.  
Tak?  I idzie i mówi – jest mi źle.  I wtedy zajmują się nim tak samo, 
jak innym dzieckiem.  To nie jest dziecko gorszej kategorii.  On 
dostaje taki status jak obywatel Stanów Zjednoczonych, i mają dbać o 
obywatela stanów zjednoczonych.  Jak będzie chory to mają go leczyć.  
Więc on nie jest tam na statusie polskiego uchodźcy , którego będą 
przerzucać z kąta w kąt.  On dostaje obywatelstwo amerykańskie i on ma 
prawa jak każdy Amerykanin.

O:  Pani Małgosia ma swój cel.  Pani Małgosia jest obrażona na ośrodek 
adopcyjny, odkąd wzięła Wojtka.  Ja żałuję, że to ja zostałam opiekunem 
prawnym, bo może by pani Małgosia tak nie wojowała bo pani Małgosia 
wojuje z ośrodkiem adopcyjnym od iluś lat.  Tak?  Bo ona uważa, ze 
Wojtek.. że myśmy ją oszukali.  Bo miał być zdrowym dzieckiem.  Od 
początku było wiadomo, ze Wojtek jest chory.  Nie było wiadomo, że aż 
tak bardzo.  Tak?  I ona od początku się godziła przyjąć Wojtka jako 
rodzina zastępcza nieadopcyjna...

P:   [Niezrozumiałe].

O:  Tak, ale miała świadomość tego, ze on będzie chorował.  Chodził na
rehabilitację. Oczywiście nikt nie wiedział, że to będzie tak rozległe.  
My nie wiemy jakie są małe dzieci.  Tak?  Ale ona się godziła na to, ze 
będzie rodziną zastępczą, będzie dostawać pieniążki na jego utrzymanie.  
Pani Małgosia wtedy nie miała pracy jak brała Wojtka.  To było dla niej 
też, jakiś zarobek.  Więc jej mówienie... no ja jestem przerażona nią.  
Tak?  Bo myślałam, że ona coś zrozumiała, a ona nic nie zrozumiała.  Bo 
tak samo nam robiła przy adopcji dziewczynki 3 letniej w Polsce.  
Buntowała  wszystkich.  A dziecko szło do polskiej rodziny, nie do adopcji 
zagranicznej.  A w domu miała bardzo źle ta dziewczynka.  Bardzo źle.  
To jeszcze namówiła mamę, żeby do sądu tez pisała i przedłużała sprawę. 
 Tak, ze ja się obawiam, ze to jest prywatna sprawa pani Małgosi, w 
którą wciągnęła bardzo dużo osób.  Mi było Pani szkoda na tej sprawie.  
Jak te wszystkie sępy tam zaczęły skakać i krzyczeć.  Ja myślałam, że 
Pani się rozpłacze.  Naprawdę, było mi Pani bardzo szkoda.  Bo 
wyglądało to okropnie.  Ten pan z maskowatą twarzą... to po prostu ja 
nie wiem czy on w ogóle...  No wiem, że babcia płacze, babcia się o 
ciebie martwi, babcia chce dla ciebie jak najlepiej, no...

P:  Kocham, nie mam nikogo więcej.

O:  Oj, ma Pani jeszcze przecież córkę, wnuczkę... no ma, no ale trudno, 
tak to jest w pewnym wieku, że wszyscy maja swoje życie.  Adaś panią 
kocha.  Ja będę do Pani przychodzić.  No nie wiem, zobaczymy.  
Zobaczymy jak to się potoczy, no bo naprawdę, takie stowarzyszenie ma 
za zadanie tylko się wywindować.  Ich celem jest zdobyć popularność, 
ich nie obchodzi Adaś, naprawdę.  To są ludzie, którzy właśnie tym 
żyją.  Nie mają co robić, oni żyją... znaczy nie mają co robić... to 
jest ich praca.  Tak?  Robić afery, rozdmuchiwać, i nie ważne, co ktoś 
inny myśli.

O:  Tylko że Adasia u pani Małgosi czeka taki właśnie los, że jak Adaś 
zacznie sprawiać problemy pani Małgosi, to jak Wojtek wyląduje w 
ośrodku.  Ja jestem tego pewna.  Ja niestety znam panią Małgosie dłużej 
niż Pani.  I ja tej kobiecie nie wierzę, nie ufam.  Bo ona fakt, ona 
zajmuje się Adasiem teraz.  Ale jak...  Tak jak było z Wojtkiem.  Jak 
Adaś będzie sprawiał problemy, to wyląduje w ośrodku.  A ja bym tego 
nie chciała bo Adaś jest fajnym chłopcem.

P:  Dlaczego nie zakładasz koszuli, mówiłam tyle razy.

O:  No bo się spieszył.

W:  Nie było czasu.

O:  Tak, że to jest jakaś szansa dla Adasia a nie kara.  Tak?  To nie 
jest kara dla Adasia.  To jest dla niego jakaś szansa.  Jak to się 
potoczy to ja teraz nie wiem.  Na pewno zawsze będziemy pytać Adasia.  
To nie jest tak, że się Adasia... Adama, bo on już duży jest, Adam.  To 
na prawdę nie są ludzie znikąd.  Jeżeli by chcieli dzieci na narządy, to 
w Meksyku jest pełno dzieci.  Bliżej mają i tam rządy nie pilnują tych 
spraw.  To są naprawdę porządni ludzie.  Ja nie mam podstaw , żeby im 
nie wierzyć.  Nie ma tak, żeby za pieniądze.  Bo tam nie jest tak, ze 
dostają pensję za to że opiekują się tymi dziećmi.  Oni się na tych 
dzieciach nie dorobią.  Nie dostają pieniędzy na dzieci.

O:  Wie Pani, on by miał tam też szanse z tym swoim sportem.  Tak?  No 
bo tutaj to to to wszystko kosztuje.  Pani Ewa mówi, ze każdy turniej 
kosztuje.  Ona mu płaci, owszem, no ale żeby tutaj gdzieś go 
wypromować, no to trzeba by troszkę pieniążków w to włożyć.  A tam ma 
szanse taką.  Tam są kluby sportowe.  Nie wiem.  Ja wierzę tym ludziom. 
Tak?  Wiem jak wyglądają procedury.  Wiem, że ci ludzie są sprawdzani. 
Poznałam ich.  Byli tu.  Adam ich poznał.  Naprawdę.  Pani też będzie 
mogła ich poznać.  To nie są źli ludzie.  Oni naprawdę mówią, ze chcemy 
jakiemuś dziecku pomóc.  Komuś, kto nie ma rodziny.  Tak?  My mamy dużą 
rodzinę.  Naprawdę.  Ja uważam, że to się udaje.  Ja tego, 
doświadczyłam tego.  I szkoda po prostu, ze pani Małgosia wojuje z 
ośrodkiem adopcyjnym od 16 lat bo to poszło za bardzo po linii 
osobistej.

W:  Od 16 lat?

O:  Tak, odkąd wzięła Wojtka.  Jest po prostu obrażona na jedną 
koleżankę z ośrodka adopcyjnego.  Tylko nie wiem czemu na resztę też.  
I to nie jest w porządku.

W:  Nie możesz Babcia dać się manipulować.

P:  A ty przestań takie słowa.

W:  Wiem co mówię.

P:  Adaś, ja też muszę myśleć.

O:  No dobrze, ale Pani ma złych doradców.  No nie wiem czy złych.  
Którzy mają swój interes w tym.  Tak?  To jest doradztwo takie właśnie.